W pierwszej klasie licealnej
Nie znałem nauczycieli.
Często myliłem nazwiska.
Koledzy o tym wiedzieli
I często z moich pomyłek
Zabawę „po pachy” mieli.
Któregoś dnia na zastępstwo
Miał przyjść do nas pan Stolecki
I ja miałem się dowiedzieć,
Czy on będzie na tej lekcji.
To jest ostatnia godzina
Planowanych na dziś zajęć.
Chcielibyśmy wyjść ze szkoły.
Fajnie by było, przyznaję.
W pokoju nauczycielskim
Kilka osób jest przy stole.
Od samych drzwi zapytałem
– Czy jest pan profesor Stolec?
Kilka osób się zaśmiało.
Ja tam stoję i się pocę,
Lecz poprawiam się natychmiast:
– Czy jest pan profesor Klocek?
Jedna z pań nauczycielek
Zakrztusiła się herbatą.
Inną znów paroksyzm śmiechu
Wstrząsał prawie jak armatą.
Widział wszystko pan Stolecki.
Ja nadal stałem pod drzwiami.
Podszedł do mnie, podał rękę.
Nie ma sprawy między nami…