Wracałem z pracy do domu.
Tramwaj nie był zatłoczony.
Usiadłem na wolnym miejscu,
Bo byłem trochę zmęczony.
Chyba nawet się zdrzemnąłem,
Gdyż nie widziałem babinki,
Która od dość długiej chwili
Serwowała mi docinki.
Chociaż były miejsca wolne,
Żądała bardzo niegrzecznie,
Żebym zwolnił dla niej miejsce
I to natychmiast, koniecznie!
Kulturalnie zapytałem,
Czy mogłaby usiąść obok,
A nie chcieć zabierać miejsce
Siedzącym na nich osobom.
Ona nic mi nie odrzekła,
Tylko jakimś twardym kijem
Przywaliła mocno w głowę.
Myślałem, że nie przeżyję.
Wściekły krzyknąłem, że zaraz
Wezwę policyjny patrol,
A ona powinna zaraz
Spotkać się z dobrym psychiatrą.
Zaśmiała mi się prosto w nos
Mówiąc, że mnie wyśmieją.
Rzeczywiście. Powiedzieli,
Że tramwaj to nie ich rejon.