Ławkę obok mnie w kościele
Zajmował ojciec wraz z synkiem.
Małemu się bardzo nudziło,
Nie usiadł nawet na chwilkę.
Był niegrzeczny, wciąż się wiercił.
Cały czas pod nosem gadał.
Potem wyciągnął cukierki
I z apetytem zajadał.
Ojciec w końcu miał go dosyć.
Myśląc, że się uspokoi
Wypuścił go, by pochodził,
Lecz on znowu zaczął broić.
Szybko podbiegł do ołtarza.
Kwiatki mu się spodobały,
Więc zaczął ściągać na ziemię
Te, które dość nisko stały.
Ksiądz zajęty był celebrą,
Więc nie reagował wcale.
Jednak ojciec nie mógł patrzeć
Na to, co wyczyniał malec.
Szybko podszedł do ołtarza.
Wziął rozrabiakę na ręce,
Żeby wynieść go z kościoła,
Gdyż nie mógł zrobić nic więcej.
Dzieciaczek wierzgał nóżkami
Wrzeszcząc przy tym nieustannie.
Zrozumiałem, co on krzyczał:
„Ludzie! Pomódlcie się za mnie”!