Wychodziłem podchmielony
Z imprezy u koleżanki.
Półmrok, bo na starych schodach
Świecą tylko dwa „kaganki”.
Wtedy spotkałem staruszka,
Jak pieska do piersi tulił.
Dość ciężko wchodził na górę.
Ten widok mnie wprost rozczulił.
„Cześć koleżko”- Mówię do psa.
Sięgnąłem ręką do łebka,
Ale tylko pogłaskałem…
Bochenek suchego chlebka.