Wychowawczyni z przedszkola,
Do którego chodzi synek,
Poskarżyła mi, że chłopczyk
Pocałował pięć dziewczynek.
Nawet o zgodę nie pytał,
Tylko podchodził i cmokał.
Zachowywał się normalnie,
Jakby nie miał żadnych blokad.
Gdy wróciliśmy do domu
Opowiedziałam mężowi
O tym, jak nasz pięciolatek
Dzisiaj w przedszkolu nabroił.
Wtedy, już oboje z mężem,
Wyjaśniliśmy taktownie,
Że całowanie dziewczynek
Było całkiem niestosowne.
Przyrzekł, że już nigdy więcej
Nie da buzi „żadnej babie”.
Byliśmy tego pewni, że
Zrozumiał i jest po sprawie.
Dzień później ta sama pani
Mówi o nowym wybryku.
Mój synek znowu całował,
Ale… tym razem chłopczyków.