Szłam przez miasto. Kątem oka
Zobaczyłam swego „eksa”.
Trochę ciałka mi przybyło,
Więc cała jestem w kompleksach.
Nie chciałam, by mnie zobaczył,
Bo nie szczędziłby docinków.
Dobrze, że akurat byłam
Na uliczce blisko rynku.
Odwróciłam się udając,
Że z zainteresowaniem
Oglądam właśnie wystawę.
Myślałam, że nie przystanie,
Tylko pójdzie w swoją stronę
I uda, że mnie nie widzi,
Bo, tak jak przed trzema laty,
Przez mą tuszę mnie się wstydzi.
Niestety mnie zauważył
I kiwnął na mnie ramieniem.
Wtedy się zorientowałam,
Że właśnie się zatrzymałam
Przy knajpie z chińskim jedzeniem.