Jest już późno po południu.
Wracam zmęczony po pracy.
Pusto wokół. Późna pora.
W domach schowani rodacy.
Uwagę moją zwrócił pan
Stojący pod jednym z domów.
Strasznie kasłał, prawie rzęził.
Podszedłem, żeby mu pomóc.
Cały czas łapie powietrze
I czegoś w aktówce szuka.
Podczas kaszlu coś w niej znaleźć,
To skomplikowana sztuka.
Myślałem, że to astmatyk
Szuka tam inhalatora.
Kiedy znajdzie, już nie musi
Szukać pomocy doktora.
Chciałem wezwać pogotowie,
Lecz on gniewnie mnie ofukał.
Nie potrzebował pomocy,
Gdyż znalazł to, czego szukał.
Wyprostował się i westchnął
Patrząc z wdzięcznością w niebiosa,
Po czym wyciągnął zapałki
I… zapalił papierosa.