Jestem w pracy. Koniec roku,
Więc mam po łokcie roboty.
Dzwoni zapłakana babcia.
Nic nie słyszę tylko szlochy.
Zrozumiałam tylko tyle,
Że jej syn, a mój tatulek,
Oszalał, bo jej założył
Kamerkową miniaturę.
Ukrył ją chytrze w łazience.
Ledwo widoczna wśród kremów.
Nie dotykała jej jeszcze,
Żeby nie robić problemu.
Babcia bardzo lubi filmy
O policji, detektywach
I stąd wie, do jakich celów
Takich kamer się używa.
Zmuszona tą sytuacją
Wzięłam wolne i tam jadę.
Babcia drzwi mi otworzyła.
Liczko blade, oczy łzawe.
Była pewna, że kamerkę
Właśnie mój tata podłożył.
To on był u niej ostatnio,
Widzieli go lokatorzy.
Pokazała mi w łazience
Miejsce, gdzie „diabelstwo” leży.
Tak na oko to pasuje
Do babcinej hipotezy.
Wygląda to na kamerkę
Z racji koloru i kształtu,
Lecz naprawdę to jest tylko
Końcówka z… dezodorantu”.