Mam czteroletniego wnusia.
Bardzo kocham tego szkraba.
Często z nim chodzę na spacer,
A najchętniej na plac zabaw.
On uwielbia te spacery.
Kiedy zobaczy huśtawkę,
To zaraz się na niej buja,
A mnie wysyła na… ławkę.
Sam nie umie się rozhuśtać,
Więc bujanie trwa łagodnie,
Ale widzi starsze dzieci.
One są przyczyną podniet.
On chce wyżej, coraz wyżej.
Sam nie umie. „Babciu pomóż” –
Prosi mnie, a ja pomagam.
Nie mówię o tym nikomu.
Dzisiaj córka z Małym poszła
Oczywiście na plac zabaw.
Bardzo szybko powrócili.
On spłakany, ona łzawa
I bardzo zdenerwowana
Tym, co zaszło przy huśtawce.
„To przez niego” wykrztusiła
Wskazując małego sprawcę.
Wśród niezdarnych słów i łkania
Wyłowiłam sens zdarzenia.
Przypadkowo przy huśtawce
Napotkali wujka Gienia.
Eugeniusz to syn mój starszy.
Bardzo się z siostrą kochają.
Teraz rzadko się widują,
Gdyż w innych miastach mieszkają.
Podszedł do nich i zagadał,
Kiedy mały na huśtawce
Przy pomocy swojej mamy
Latał w górę jak latawce.
Ona przywitała brata.
Teraz mały sam się huśtał
Coraz niżej, coraz wolniej,
Aż się zatrzymał. Ustał.
Zdenerwował się, że mama
Stała zwrócona do wuja,
Więc zawołał do niej głośno
„Bujaj mnie, kulwa, no bujaj”!