Pochodzę z wierzącej rodziny.
Moi rodzice od malucha
Prowadzali mnie do kościoła,
Żebym słowa bożego słuchał.
Na początku tylko słuchałem.
Z czasem, kiedy już dorastałem,
Zacząłem rozumieć, co wówczas
Z ambony na mszy usłyszałem.
To, o czym mówiono w kościele,
Powtarzano w domu rodzinnym,
Gdyż przez całe dnie tylko kanał
Telewizji Trwam bywał czynny.
Miałem wątpliwości, czy wszystko,
Co mówili ksiądz i rodzice,
Są tylko prawdami boskimi,
Czy także służą polityce.
Od kilku lat nie mieszkam z nimi.
Jestem mężczyzną nie chłopczykiem.
Postanowiłem wreszcie wyznać,
Że od lat jestem agnostykiem.
Powiedziałem o tym, gdy byłem
U rodziców pewnej niedzieli.
Zszokowani wyszli z salonu,
Kiedy to tylko usłyszeli.
Sam zostałem. Po dłuższej chwili
Postanowiłem pójść do domu.
Wtedy raptem, niespodziewanie
Poczułem sik z boskiego zdroju.
To matula wodą święconą
Pokropiła mnie w przedpokoju.
Następnego dnia wczesnym rankiem
Zanim promyk słońca rozbłysnął,
Przyszli do mnie moi rodzice;
Nie sami, ale z egzorcystą!