Pewnego dnia moja mama
Wysłała mnie po zakupy.
Kazała mi kupić płatki,
Chleb i śmietankę do zupy.
Mieszkamy z dala od sklepu,
Więc wzięłam rower braciszka.
Szybko zrobiłam zakupy,
Do kasy też się przeciskam.
Wszystko działo się w pośpiechu.
Zakupy już w reklamówce.
W biegu skoczyłam na rower.
Mogłam dorównać cyrkówce!
Przejechałam kilka metrów.
Rower tego nie wytrzymał.
Jakby kij w szprychy ktoś wepchnął.
Czy to była moja wina?
Zakupy leżą na ziemi.
Gdy się jakoś pozbierałam
Podniosłam rower i torbę.
Pieszo do domu wracałam…
Resztką sił jakoś dotarłam,
Lecz niestety z opóźnieniem.
Żadnego dla mnie współczucia,
Tylko wielkie… oburzenie!
„Spiesz się powoli”, tak mówi
Stare polskie porzekadło.
Ja spieszyłam się naprawdę,
Ale na… pociechę diabłom!
Gdy się człowiek spieszy,
To się diabeł cieszy…