W poczekalni do lekarza
Siedziało już kilka osób.
Z nudów sięgnąłem po prasę,
To na przeczekanie sposób.
W pewnej chwili nieświadomie
Wypuściłem ciche „wiatry”.
Powietrze się tak zmieniło,
Jakby wiało z kilku latryn.
Jedna matka syna swego
O ten „wyczyn” posądziła
Myśląc, że narobił w gacie.
Nawet pewna tego była.
Szkoda mi było młodego,
Ale nie miałem odwagi
Przyznać, że wiem, kto z obecnych
Tak poczekalnię „zaczadził”.