Bardzo lubiłem z kumplami
Włóczyć się grupą po lesie
Jako oddział partyzantów
Bez munduru, za to w dresie.
Z czasem ta bezładna grupa
W zespół się przeobraziła
I jako „żołnierze września”
Na defilady chodziła.
Mieliśmy dość częste zbiórki.
Ćwiczyliśmy jak żołnierze.
Bardzo lubiłem tam chodzić.
Mówię to zupełnie szczerze.
Któregoś dnia ćwiczyliśmy.
Mieliśmy repliki broni,
Mundury z demobilu i
Gałązki sosny na skroni.
Zabrałem z sobą Kaprala;
Tak ma na imię owczarek,
Który zawsze razem ze mną
„Włóczy” się leśnym bezmiarem.
W pewnym momencie do lasu
Wjechał samochód dostawczy.
Kierowca otworzył klapę,
Rozejrzał się, czy ktoś patrzy
I… zaczął wyrzucać śmieci.
W tym samym momencie wstałem.
W niego jakby piorun strzelił,
Jak ujrzał mój hełm i kaem.
Błyskawicznie zebrał śmieci
I uciekł skonfundowany.
A mówią, że tacy jak my
Na nic się nie przydamy