Mamy w pracy lodóweczkę,
W której chowamy śniadanka.
Lodówka taka jak w domu
Bez klamki, no i bez zamka.
Ostatnio ktoś mi nieznany
Podbiera moje jedzenie.
Oprócz tego ginie woda.
To złośliwość, nie pragnienie.
Przecież woda stoi wszędzie –
Smakowa albo też czysta.
Jest za darmo, lecz ja jedną
Zawsze schładzam, nim skorzystam.
Firma nasza nie jest wielka.
Kilkanaście osób raptem.
Nikt się nie przyznał, że kradnie.
Próbowałem groźbą, żartem…
Kradzieże nie ustawały,
Więc chwyciłem się fortelu
Myśląc, że tylko w ten sposób
Znajdę jednego wśród wielu.
Do wody, którą schładzałem
Dodałem pastylki jakieś.
Gdy ktoś nagle zacznie rzygać,
To wnet na złodzieja trafię!
Potem zająłem się pracą.
Znów problemy były nowe.
Zapomniałem o pułapce
I… wypiłem trefną wodę.
Ma głupota mnie dościgła.
Sam wpadłem we własne sidła.