Kiedy byłem w ósmej klasie,
(Gimnazjów wtedy nie było),
Poszedłem z mamą na rynek.
Słonko tam mocno prażyło,
Bo był czerwiec, więc w łubiankach
Truskawki się czerwieniły.
Na straganach rozłożone
Przechodniów oczy wabiły.
Gdy przechodziliśmy obok,
Zawołałem zachwycony:
„Popatrz mamo jakie duże”,
Chyba byłem zbyt łakomy…
Pech chciał, że w tym momencie
Przechodziła obok pani
Z bardzo obfitym biustem.
Nie wiem, czy miała stanik.
Usłyszała, co krzyczę
I tak na mnie spojrzała,
Że uciekłem w popłochu,
Mama długo mnie szukała…