Kiedyś latem…

Jestem projektantem sieci

Wodno-kanalizacyjnych.

Zdarza mi się uczestniczyć

W sytuacjach dosyć dziwnych.

 

Przytrafiła mi się kiedyś

Praca nad projektem sieci,

Który właśnie mej pracowni

Pewien Urząd Gminy zlecił.

Żeby zrobić rozpoznanie

Poświęciłem swój czas wolny.

To miejscowość letniskowa.

Dużo w niej jest gruntów rolnych,

Ale także pensjonatów

I niewielkich dacz prywatnych.

Okolica bardzo ładna.

Jest też kościół parafialny.

 

Pojechałem się zapoznać

Z terenem i warunkami.

Byłem tam przez trzy tygodnie

Latem, krótko przed żniwami.

Najważniejsze było, żebym

Dostał od mieszkańców zgodę

Na to, by na działkach wkopać

Rury wodne i ściekowe.

 

Odwiedzałem wiele domów,

By spytać o pozwolenie.

Wtedy właśnie przytrafiło

Mi się dość dziwne zdarzenie.

 

Zapukałem do drzwi domku,

Widać, że letniskowego.

Otworzył pan po czterdziestce,

Więc zagadałem do niego.

Wysłuchał mnie, a następnie

Zadał pytania sensowne.

Temat go interesuje,

Nie z grzeczności, a dosłownie.

Rozmawialiśmy godzinę.

Nie miał żadnych wątpliwości

Co do istoty projektu

Oraz jego sensowności.

 

Prosiłem pana, by zechciał

Podpisać formularz zgody

Na przejście przez jego działkę

Przewodów wodno-ściekowych.

 

Wtedy usłyszałem: „Wie pan,

Ja mam z tym niejaki problem,

Bo pańskie propozycje są

Potrzebne i bardzo dobre.

Ale to nie moja działka

Tylko mojego kolegi.

To on pożyczył mi klucze,

Dzięki niemu mam noclegi.

Dodaj komentarz