Babcia mieszka w starym domu.
Niedawno Ją odwiedziłem.
W tym domu jest stara winda.
Oczywiście nią jeździłem.
Lecz ostatnio miałem pecha.
Kiedy już się pożegnałem,
Wsiadłem jak zwykle do windy
I na parter zjechać chciałem.
Utknąłem między piętrami.
W windzie nie było zasięgu.
Alarm, to jedynie dzwonek.
Cholera mnie bierze z nerwów.
Dzwonię, krzyczę. Bez efektów.
Przez kwadrans nikt nie usłyszał.
Tu mieszkają starsi ludzie.
Wszędzie wszechobecna cisza!
W końcu ktoś zareagował.
Młody tato mnie ochrzanił
Za hałasy, gdy on z żoną
Już ostatnimi siłami
Usiłują uśpić dziecko.
Kopnął z wściekłością w drzwi windy
I odszedł cicho złorzecząc
Mnie pozostawiając w „bryndzy”
Dopiero po trzech godzinach
Ktoś wezwał konserwatora.
Skończyła się moja zmora.
Winda znów uruchomiona!
Zawsze, gdy bywam u Babci
Z uwagi na ten precedens
Nie korzystam z tamtej windy.
Piętra zaliczam „per pedes”.