Minister Giertych w rządzie wywoływał wielkie burze.
Jedna z nich, o maturę z religii, trwa chyba najdłużej.
Moje stanowisko ?
Olewam to wszystko,
Bo ja razem z dziećmi już dawno jesteśmy po maturze.
Pewien leśnik pasjami uwielbiał nowinki,
Które pokazywał dzieciom i reszcie rodzinki.
Gdy raz chciał udawać anioła,
To go potraktowali zgoła:
Zachowujesz się, jakbyś urwał się z choinki.
Jednego chytrego gospodarza spod Zakroczyma
Najbliżsi pozbawili życia. Taka jest przyczyna,
Że gdy spadek już dostali
Epitafium takie dali
Na jego nagrobku: Pan Bóg tego chciał, Żona i Rodzina.
Pewna młodziutka łyżwiarka, chociaż jeszcze mała
W kandydatach na partnera dłuuugo przebierała:
Ten za stary, ten za młody,
Temu brakuje urody…
Tak się guzdrała, aż na lodzie sama została.
Jedyny we wsi emeryt skromnie żył pomiędzy
Wypłatami świadczeń. Słowem: żyło mu się w nędzy.
Gdy na imieniny
„Sto lat” mu życzyli,
Wyszeptał: „Pożyczcie mi jeszcze trochę pieniędzy”.
Wioskowy głupek, Jasiek, zadał sobie trud,
By odnaleźć zgubiony z prawej nogi but.
Gawiedź to obserwowała
I na koniec usłyszała:
„Ni ma buta, ni ma buta… je but!!”
Pewien malarz, z Bożej łaski pejzażysta z Nakła
Był w pijanym widzie, więc mu powieka oklapła.
Kończąc panoramę
Złapał za blejtramę
Czkając i wołając: „ Boże, daj mi więcej światła!”
Pewien małżonek i ojciec miał się bardzo licho,
Bo żona i córka grzmiały jak trąby z Jeryho.
Więc kochankę sprowadził,
Tuż przy sobie posadził…
No, nareszcie, trzy kobiety, a jak tutaj cicho…
Pewna dziewczynka, Amelka mała
Ciągle się do mnie mile uśmiechała.
Dziś nastąpiła zmiana,
I nagle, od rana
Się nie uśmiecha, bo już zmądrzała.
Od kiedy człowiek przestał żyć na drzewie
Zaczął się uczyć, szukał Boga w niebie.
Ten, co stworzył filozofię,
Sokrates, nauczał o tem
Mądrymi słowami: „Wiem, że nic nie wiem”
Mój mały wnuczek Piotruś na okno mówi bulaj.
Jako straszny pirat bardzo nam się rozhulał.
Babcia jego huśtawkę rozkołysała,
A gdy na chwilę huśtać przestała,
Wtedy Piotruś zawołał: Bujaj mnie k…a! Bujaj!”
Piotruś bawi się w pirata, na okno mówi „bulaj”.
Będąc z babcią na huśtawce bardzo się rozbujał.
Huśtawka buja jak statek,
Więc ten mały gagatek
Głośno krzyczy do babci: „Bujaj mnie k…a! Bujaj!”
Pewien wzięty adwokat miał był kancelarię w Łodzi.
Pisząc sądowe epistoły bardzo się rozwodził.
Gdy jego żona wniosła o rozwód,
Miał wymarzony do tego powód,
By rozwodzić się też wtedy, kiedy sam się rozwodzi.
Diogenesa odziewała tylko jedna tunika.
Jeden wystrzał z Aurory był początkiem „października”.
Dziś w dobie masowości
Składam pokłon jedności,
Bo też tylko jedna góra zatopiła Titanica.
Matuzalem żył tak długo, że dla nas to prawie wiecznie.
Jemu Bóg dał długie życie, nam obiecał życie wieczne.
Widać Bóg zmienia zdanie,
Więc dlatego, mój panie
W Boga trzeba wierzyć, ale Bogu to już niekoniecznie.
Pewien birbant ciągle oddawał się uciechom rozlicznym:
Biesiadnym, karcianym oraz wizytom w domu publicznym.
Gdy już wszystko przehulał,
Postąpił jak umiał:
Rzucił życie birbanta, zostając hulaką ulicznym.
Jeden ma trzy majątki, drugi parę rzeczy,
Trzeci ładnie zaśpiewa, czwarty zaś zaskrzeczy.
A ja wszystkie przejrzę kąty
I w szeregu będę piąty,
Kiedy znajdę drobniutką rzecz, co mnie ucieszy.
W Radomiu, w kolejce przed sklepem stało pełno ludzi.
Razem z mamą i Jasiem czekali mali i duzi.
Jasio pierwszy chciał być w sklepie,
„Wpuść mnie mamo, bo wyklepię
Wszystkim głośno, że brałaś taty siusiaka do buzi.”
Pewien stary warszawiak ciągle robił zmyłki,
Innym też błędy wybaczał w ciągu jednej chwilki.
Gdy więc za to obrywa po głowie,
On z niewinnym uśmiechem odpowie:
Że tylko saper nie ma prawa do pomyłki.
Pewien stary kawaler zapytał żonatego,
Czy wie, za co kocha żonę i jest pewny tego.
Nic nie jest pewne na świecie,
Nie martwcie się, gdy nie wiecie.
Bo prawdziwie kochasz wtedy, gdy nie wiesz dlaczego.