Kiedy byłam nastolatką
Miałam „pieriepałki” z „matmą”
Rodzice to humaniści.
Im także z matmą nie łatwo.
Żeby jednak pomóc córce
Dali mi korepetycje.
Korepetytor to student.
Miał wiedzę i aparycję.
Umiał dobrze wytłumaczyć
I uczył mnie stosowania
Wszystkich sposobów i reguł
Jak rozwiązywać równania.
Ale to wszystko kosztuje.
A „korki” nie są zbyt tanie
I dlatego mój ojczulek
Wymyślił dla mnie zadanie.
Po kilku lekcjach on stwierdził,
Że facet, sam urodziwy,
Nie będzie na moje wdzięki
Odporny i niewrażliwy.
Zalecił, żebym podjęła
Przecież niewielkie ryzyko
I poderwała mentora.
Lekcje dawałby za friko.
Do dziś mam kłopoty z „matmą”.
Mój syn ma korepetycje,
Bo tak jak ja nie rachuje,
Lecz ma bankowe ambicje!
Chociaż z matmą jest na bakier,
To rachować kasę umie
I jak dziadek wszystko sprzeda!
Jak to robi? Nie rozumiem.