To sytuacja sprzed roku.
Przyszły teść był bardzo „spoko”.
Lubił sobie zażartować,
Na głupstwa przymykał oko.
Bardzo często, kiedy byłem
U dziewczyny w odwiedzinach,
Rozmawialiśmy przy piwku
Albo kieliszeczku wina.
Pewnego razu gdy Ala
Wyszła na chwilę do sklepu,
On zaprosił mnie do kuchni.
Nie wypadało mi nie pójść.
Wyciągnął piwko z lodówki,
Bo chciał pogadać „po męsku”,
Ale nie tak jak teść z zięciem;
Po prostu, po koleżeńsku.
Spytał, czy żyjemy z sobą
I czy się zabezpieczamy.
Zaskoczył mnie tym pytaniem.
Czułem się zaszokowany!
To były nasze początki,
Więc od razu zaprzeczyłem,
By nasze spotkania były
Już aż tak bardzo zażyłe.
Wyznałem, że z Nią nie jestem
Dla seksu, ale z miłości.
Że poczekamy do ślubu,
Że nie pragnę innej opcji.
I tak prawie dziesięć minut
Trwało moje zaprzeczanie.
Teść wyciągnął coś z kieszeni
I powiedział: „Spojrzyj na nie…”
Kładąc na stole przede mną
Pudełeczko po „durex-ie”.
Wtedy z szyderczym uśmieszkiem
Patrząc mi w oczy wypalił
Do mnie takim oto tekstem:
„Wiem, że posuwasz mi córkę,
Ale następnym już razem
Nie zostawiaj na widoku
Opakowań od zabawek”…
Do dzisiaj jeszcze się wstydzę,
Że On na kłamstwie mnie złapał.
Na wspomnienie tamtej chwili
Ponownie „palę buraka”.