Kupiłem dom w „szeregowcu”.
Nieźle wyglądał od frontu,
Lecz wewnątrz był podniszczony
I wymagał już remontu,
Kumpel z pracy mi polecił
Ekipę, która na pewno
Dobrze wykona roboty
We wnętrzu jak i na zewnątrz.
Po trzech miesiącach dopiero
Mogli rozpocząć mój remont.
Poczekam. Miałem umowę
Nawet z nie najgorszą ceną!
Zostawiłem także klucze,
Żeby w uzgodnionej chwili
Mogli rozpocząć roboty,
W tej mojej „nowiutkiej willi”.
Uprzedziłem także majstra,
Że z nimi też jednocześnie
Będą także elektrycy.
Być może rozpoczną wcześniej.
Pierwszego dnia według planu
Pojechałem na budowę.
Myślałem, że przy robocie
Zastanę całą załogę.
A tam nikogo nie widać.
Pustka, cisza, szyby zbite.
Po prostu dom opuszczony
A wszędzie wokoło – syfek!
Zadzwoniłem więc do majstra
I wkurzony wykrzyczałem,
Że pierwszego dnia zawalił,
Że nie tak się umawiałem…
On zdziwiony mą przemową
Odrzekł, że przecież od rana
Pracują w pełnym swym składzie…
On mi nie zamierza… kłamać!
Elektrycy ich wpuścili.
On zburzył już jedną ścianę.
Inne także dziś wyburzy,
Bo zamówił drugą zmianę!
W tym jest sęk, że przez pomyłkę
Weszli do innego domu.
Co mieli wyburzyć u mnie,
To porozwalali komuś!
Sąsiad przestał patrzeć wilkiem
Kilka miesięcy po fakcie.
Ludzie, nim coś wyburzycie,
Wcześniej dobrze się przypatrzcie!