Mój warsztat samochodowy
Ogrzewamy w zimę „kozą”.
Ten piecyk daje nam ciepło,
Kiedy mrozy zimnem grożą.
Gdy zimno, trzeba napalić.
Ja to robię wcześnie rano,
By chłopakom było ciepło,
Kiedy do roboty staną.
Wczoraj, jeszcze przed południem,
Zimno przyszło, i to tęgie.
Zmarzliśmy troszkę w warsztacie.
Pilnie zamówiłem węgiel.
Dzisiaj rankiem napaliłem.
Było ciepło nim ktoś przyszedł.
Lecz „koza” węgiel spaliła
I ciepełko było liche.
Dosypałem zaraz węgla.
Zanim dobrze się rozpalił,
To dym zamiast do komina
Przez drzwiczki na warsztat walił.
W tym czasie przyszli chłopacy.
Warsztat zadymiony, czarny.
„Szefie! – jeden z nich zawołał
Z akcentem dosyć figlarnym –
Szefa pewnie oszukali.
Ten węgiel jest jakiś… stary,!
Nam wczoraj chyba przywieźli
Jakiś przeterminowany”!!!