Ostatni weekend spędziłem
Ze swą dziewczyną w Karpaczu.
Pomimo, że wciąż padało,
To nie było nam do płaczu.
Byłem Nią zauroczony,
Że już bardziej być nie można.
A do tego roztargnienie,
To następna z dziwnych oznak.
Na spacerze w strugach deszczu
Po urokliwej uliczce
Podczas częstych pocałunków
Zgubiłem gdzieś… rękawiczkę.
To był prezencik od Lubej.
Strata niepowetowana.
Postanowiłem ją znaleźć,
Choćbym miał szukać do rana!
Miła została w kawiarni.
Ruszyłem w drogę powrotną.
Szukałem. Wreszcie znalazłem,
Chociaż ciemno i wilgotno.
Uradowany wróciłem,
A szukałem dosyć długo.
Przetrząsam kieszenie, jedna!
Musiałem… zgubić tę drugą!