Byłam lekko przeziębiona,
Ale zwolnienia nie miałam,
Gdyż jeszcze mogłam pracować,
Bo „tylko troszkę chrypiałam”.
W taki sposób mój stan zdrowia
Otaksowała lekarka:
Na razie nic się nie dzieje.
Mam przyjść, kiedy zacznę… charkać.
Już w nocy czułam ból gardła.
Że miałam niemieckie „Isla”,
Zaczęłam ssać te tabletki
I mej lekarce „wymyślać”.
Przypomniałam sobie także
Dobre porady babcine,
Żeby zawsze mieć przy sobie
Musującą Aspirynę.
Rano jechałam do pracy
W drugim wagonie tramwaju.
Zawsze tak jeżdżę, bo luźniej.
Można rzec, że mam w zwyczaju.
Jednak tym razem doczepka
Była trochę zatłoczona.
Znalazłam luźniejsze miejsce,
Mogłam poruszać rękoma!
Chciałam na gardło wziąć „Islę”.
Po omacku z dużym trudem
Wydostałam z mej torebki
Lekarstwa niewielką grudę.
Wzięłam ją do ust i nagle
Poleciał z nich gejzer piany.
Pomyliłam pastyleczki!
Sąsiad obok ochlapany!
Ja się krztuszę. Ludzie obok
Sytuacją przerażeni
Zamiast próbować mi pomóc,
W panice się odsunęli.
Przestraszyła ich zapewne
Moja przerażona mina
I przypuszczenie, że piana
To niebezpieczna… toksyna.
Od tej pory śmiać mi się chce
Zawsze, kiedy to wspominam:
Na tłok najlepszym lekarstwem –
Musująca aspiryna!