Dziura w ziemi

To „wojskowa” anegdotka

Z moich dawnych lat studenckich

Z czasów, kiedy żołnierz jeszcze

Uczył się strzelać z „pepeszki”.

 

Chyba przy każdej uczelni

Działało Studium Wojskowe.

Każdy student chciał, czy nie chciał,

Przeżywał w „wojsku” przygodę.

Kadrę „dydaktyczną” Studium

Tworzyli oficerowie,

Którzy w czasie Drugiej Wojny

Nabyli „szlify frontowe”.

 

Były też letnie obozy.

Tam kadrę uzupełniali

Żołnierze ze służby czynnej

Przeważnie w stopniach kaprali.

 

Wśród normalnych, zwykłych ludzi

Zdarzali się jednak tacy,

Których  wojsku nazywają

Z pogardą mianem „zupacy”.

I jeden z nich się nam trafił

Na letnim obozie w Drawsku.

Był dowódcą mej drużyny

Więc szkolił nas „po kapralsku”.

 

Jeden przykład tu przytoczę.

Dzięki niemu rozpoznacie,

Jak bardzo był błyskotliwy

Szkolący studentów facet.

 

Kiedyś on właśnie przyłapał

Trzech studentów „na fajeczce”.

„Za karę, oświadczył „wojsku”,

Popracujecie troszeczkę.

Trzech was jest, a więc przypada

Po trzy metry dla każdego.

Nie musicie się zbyt spieszyć.

To przecie jest nic pilnego.

Wykopiecie w ziemi dziurę

Na trzy metry głębokości

I tej samej – jak mówiłem –

Długości i szerokości”.

 

Ogrom pracy. Dnia nie starczy,

Więc jeden kolega mówi:

„Obywatelu kapralu,

Wiemy, że kapral nas lubi,

Więc zgodzi się, że mogą być

Trzy doły, każdy po metrze.

Nikt nikomu nie przeszkodzi,

A wykopy będą… lepsze”!

 

Myślał i po chwili rozsądził:

„Tak, będzie więcej dziur na… czołgi”!

 

 

Dodaj komentarz