Pikanie

Zepsuło się nasze auto

I na kilka najbliższych dni

Teść użyczył mi swą brykę.

„Auto jest sprawne”, zapewnił.

 

Parkowałem w ciasnym miejscu

Uważnie, by nie uderzyć

Lub nie porysować wozu,

Bo teść tego by nie przeżył.

 

Tak uważałem na boki,

Ze kufrem wjechałem w… murek!

Bardzo byłem zły na siebie.

Zaparkowałem jak dureń!

 

Mocno wkurzony na siebie,

Że tak mogłem się wydurnić,

Krzyknąłem, że nie zadziałał

Żaden pie***lony czujnik!

 

Żona, która przez cały czas

Siedziała w fotelu obok,

Przyznała, że Ona czujnik

Wyłączyła… odruchowo,

Bo przez radyjko słuchała

Swą ulubiona piosenkę

I nie chciała, by piskanie

Zagłuszało… piękny refren!

Dodaj komentarz