Jechałam kiedyś ekspresem.
Kupiłam bilet z miejscówką.
Usiadłam na swoim miejscu,
Lecz trwało to bardzo krótko,
Gdyż wsiadła też starsza pani
I zaczęła się upierać,
Że zajmuję jej miejsce i
Mam je opuścić już teraz!
Pokazałam jej swój bilet,
Ale ona dalej drze się,
Że jestem niewychowana
I moje miejsce jest w… lesie!
Pewno mój fałszywy bilet,
Jest z kserografu podróbką.
Jak tylko przyjdzie konduktor
Rozprawi się ze mną krótko”!
Obok było wolne miejsce,
Więc się przesiadłam po prostu.
Kobieta z drwiącym uśmiechem
Jęła szykować się do snu.
Czytam sobie spokojniutko,
Aż tu nagle awantura!
Ta pani z mojej miejscówki
Coś do konduktora szura.
Wyzywała go po chamsku.
Też do lasu wysyłała.
Nie docierało do niej nic
Z tego, co ja usłyszałam.
A konduktor do niej mówił
Jak belfer do małych dziatek,
Że bilet na dzień wczorajszy
Nie uchroni przed mandatem.