Zaufanie

Podczas przysięgi małżeńskiej,

Właśnie składanej przed Bogiem

Wbiegł gwałtownie do kościoła

Nieznany mi młody człowiek.

 

Podążał w stronę ołtarza.

Miałem wrażenie, że szlochał

Krzycząc: „Nie zrobisz mi tego,

Przecież wiem, że ty mnie… kochasz!

Zaraz się chyba zabiję,

Nie przeżyję tej rozłąki”!

Słowa te kierował do mnie,

A nie w stronę mej małżonki.

 

Stanął na chwilkę przede mną

Z obliczem zalany łzami.

Oczekiwał mej reakcji.

Na tę chwilę nawet zamilkł.

 

A mnie wręcz zamurowało.

Nie byłem w stanie się ruszyć.

Nie wierzyłem, że tę bzdurę

Usłyszały moje uszy.

 

Nigdy w życiu tej postaci

Na oczy swe nie widziałem.

Musiał to być chory człowiek

Opętany jakimś szałem.

 

On w końcu wybiegł z kościoła

Głośno szlochając bez przerwy.

Ślub zawarty, ale z Żoną

Stargane mieliśmy nerwy.

 

Małżonka podczas wesela

Nadal była mocno struta.

Nie mam pewności, czy Ona

Nadal mi, jak kiedyś, ufa.

Dodaj komentarz