Po trzydniowej delegacji
Wróciłem wreszcie do domu.
Był już wieczór, wszedłem cicho,
By nie przeszkadzać nikomu.
Okazało się, że byłem
Zbyt ostrożny, bo akurat
Do mej żony wpadła siostra
I Jej dwie psiapsiółki z biura.
Wszystkie te panie już były
Leciuteńko podchmielone.
W ogólnym gwarze natychmiast
Rozpoznałem własną żonę.
Rozmowa była o… seksie.
Więc zanim się przywitałem,
To, muszę przyznać ze wstydem,
Co nieco podsłuchiwałem.
Okazało się, że żona
Straciła wianek dość wcześnie,
Bo już w wieku lat piętnastu
Z kuzynem żyła cieleśnie.
Miała dotąd sześciu gachów,
A spośród nich zawsze „hiper”
Były częste, całonocne
Bzykanka z jurnym Filipem!
To tylko z nim miała orgazm.
Z Nim stosunki najfajniejsze…
Ja mam na imię Władysław,
A Filip to przecież jej szef!
Co więcej, jeszcze przed ślubem
Za cnotkę się podawała.
A ja głupi nie wyczułem,
Że mnie wciąż oszukiwała.