Już chyba od prawie roku
Próbujemy sprzedać domek.
Wydawało się, że wreszcie
Nadszedł upragniony moment.
Przed tygodniem ostatecznie
Zgodziliśmy się z rodziną,
Że kupią dom jak najszybciej,
By wprowadzić się przed zimą.
Ale po kilku dniach agent
Oddzwonił mi z wiadomością,
Że się jednak rozmyślili
Zmuszeni okolicznością,
Iż zostali oszukani
Tym, że niecnie zataiłem
Niezmiernie istotny szczegół,
I sam sobie… zaszkodziłem.
Zadzwoniłem bezpośrednio
Do niedoszłych kontrahentów,
By ich bezpośrednio spytać
W kwestii tych moich „przekrętów”.
Rozmówczyni, dość wkurzona,
Oskarżyła mnie o próbę
Świadomego zatajenia,
Gdyż chciałem jej sprzedać bubel!
Dziś właśnie ktoś jej powiedział,
Kiedy byli w biurze sami,
Że z mojej kanalizacji
Wonieje nieczystościami!
Teraz już mi nie dowierza
I nie jest mym kontrahentem.
A znajomość ze mną właśnie
Jest dla niej… życiowym błędem!
Nigdy to nie miało miejsca,
Lecz natychmiast skojarzyłem,
Że ja też na dziś z agentem
Umówiony właśnie byłem.
Zaraz wziąłem go na spytki.
A on do muru przyparty
Z poczuciem winy się przyznał,
Że to były… „takie żarty”.
Miał problemy żołądkowe
I korzystał z toalety,
Kiedy klienci przybyli.
W tej sytuacji niestety
Nie był w stanie, żeby ze mną
I z nabywcami się widzieć,
Więc wymyślił tę historię
O śmierdzącej „kanalizie”.