Jestem drugi raz żonaty.
Dla pierwszej żoneczki byłem
Tylko żywym „bankomatem”,
Więc się od niej uwolniłem.
Druga żona ma pretensje,
Że na tyle nie zarabiam,
By jej na wszystko starczało,
Więc musi sobie odmawiać.
Mam stałe, dobre pobory,
Lecz różne kobiet potrzeby.
Pierwszej starczał jeden chlebek,
Drugiej mało na dwa chleby!
A że chleb jest w stałej cenie,
Inne względy decydują,
Czy starczy kobietom na wszystko,
Czy nawet być może „głodują”.
Oczywiście nie uważam,
Że to „teoria względności”,
Ale po ludzku ją nazwę
Teoryjką bezwzględności!