Odwieźliśmy moją mamę
Do Jej domu po imprezie.
Ja usiadłam z tyłu z mamą,
A mąż, jak zwykle, nas wiezie.
Mama zawsze, kiedy jedzie,
Czepia się mojego męża,
Że agresywnie prowadzi,
Innych wnerwia i… popędza!
Pech chciał, że to dzisiaj właśnie
Zatrzymał nasz wóz policjant.
„Dokąd kierowca się spieszy,
Przecież jezdnia dzisiaj śliska?”?
Mąż, żeby mu odpowiedzieć,
Musiał przekrzykiwać mamę,
Bo nie mogła się powstrzymać,
Takie głośne ma „gadane”.
Przez cały czas nadawała
Swoje zgryźliwe uwagi.
Policjant słuchał, nie przerwał.
Czy zabrakło mu odwagi?
Mąż w końcu zdołał wyjaśnić:
„Odwozimy mą teściową”.
Policjant z ubolewaniem
Leciutko pokiwał głową.
Jedno tylko słowo: „Jasne”
Mruknął bawiąc się „lizakiem”.
Nawet męża nie pouczył…
To naprawdę dziwy jakieś!
Już miał nas wypuścić, kiedy
Spojrzał jeszcze raz na mamę
I… dał jej mandat karny za
„Zapiętych pasów niemanie”.