Mam od dziecka pewną cechę,
Która sprawia mi kłopoty.
To mój humor specyficzny,
Nie bywają to bon-moty.
Dam taki przykład: Mój chłopak
Tak zupełnie bez okazji
Kupił mi bukiecik kwiatków,
A mnie, z tej głupiej fantazji,
Na żarcik wnet się zebrało
I we łzach Mu dziękowałam,
Że pamiętał…
Nie mówiłam
O czym konkretnie myślałam,
Bo nic takiego nie było.
A On genialnie udawał,
Że wiedział, o czym Mu mówię,
Bo odgadł, iż to był „kawał”.
Do dzisiaj o to nie spytał,
Tylko zaczął coraz częściej
Dawać ulubione kwiatki
Nie z okazji, a na szczęście.
Myślę, że pomimo wszystko
Przyjdzie jeszcze taki dzionek,
Że w bukieciku kwiatuszków
Przemyci również pierścionek!