Cios

Ćwiczę różne sztuki walki

Tak dla siebie, z amatorska.

Wie o tym cała rodzina.

Mam ten nawyk jeszcze z wojska.

 

Synek mojej siostry Anki

Bez przerwy oglądał bajki

Z kung-fu i jakąś tam pandą.

Było to całkiem niedawno.

 

Kiedyś byłem u Nich „w gościach”.

Bajka „szła” z magnetowidu.

Malec pilnie ją oglądał

Pokrzykując: „kopnij, przyduś…”!

 

Kiedy wreszcie się skończyła,

Zapytał mnie, czy ja umiem

Jak na filmie napiąć „brzuszek”,

Że nic ciosu nie poczuję,

Kiedy mnie uderzy w niego

Z całej siły, jak obuchem!

 

Napiąłem brzuch i kazałem

Walić w niego z całej siły.

Uderzył. Nagle boleści

Całe ciało me przeszyły.

 

Chłopiec nie jest zbyt wysoki.

Nie związany bon-tonem

Uderzył mnie niżej niż w brzuch

I… trafił w moje „cohones”

[1]!

 

 

[1]  Czyt. „kojones” – z hiszp. .wulgaryzm – jaja, chuj, jądra…

Dodaj komentarz