Kupiłem niedawno auto –
Nówkę jeszcze na gwarancji.
Planowałem na wakacje
Wyjazd rodzinny do Francji.
Nabyłem je z ogłoszenia,
Więc chroniąc się przed z kosztami
Postanowiłem zbadać, czy
Za granicą nie nawali.
Fachman – serwisant ocenił,
Że jeszcze w aucie nic złego
Się nie dzieje, lecz mam jeszcze
Przed rajzą trafić do niego.
Naprawi w ramach gwarancji
Wszystkie wykryte usterki.
Nic nie zapłacę – gwarancja.-
Zresztą koszt nie będzie wielki.
Co najmniej przez miesiąc mogę
Jeździć po mieście bez strachu;
Na gwarancji pojazd jeszcze!
Spoko, żadnego obciachu!
Dwa dni później byłem z dziećmi
Na wycieczce w Ciechocinku.
Tężnie, solanka, baseny…
Zaparkowałem na rynku.
Po dwóch godzinach zwiedzania
Wracam do auta zmęczony.
Wsiadłem i odpalam auto…
A w nim… moduł nawalony!
Awarię sygnalizuje
Czerwona lampka w kokpicie,
Że przepustnica nie działa!
Parszywe kierowcy życie…
Do domu pięć godzin jazdy.
Ciechocinek przepełniony.
Dzwonię po pomoc drogową
I oczywiście do Żony.
Auto oddałem w Toruniu
Do gwarancyjnej naprawy.
Tam stwierdzono, że już wcześniej
Były usterek objawy.
Długo muszę czekać na to,
Żeby serwis na gwarancji
Wszystkie usterki naprawił.
„Au revoir” – rzekłem Francji…