Mąż pracuje w magazynie.
Od rana było tam zimno.
Ktoś nie włączył ciepła, chociaż
Była to jego powinność.
Nie dali rady pracować.
Chociaż wszyscy się starali,
Popędzał ich szef z kantorka.
Pięściami po szybach walił!
Krzyczał, że wolno pracują
I gdy bardziej się przyłożą,
To zaraz im będzie… cieplej
I… zysku firmie przysporzą.
To była kropla, co czarę
Ich goryczy przepełniła.
Cała zmiana zaraz po tym
Pracę w tym dniu porzuciła.
Dwóch z nich poszło do dyrekcji
Z oświadczeniem, że nie wrócą,
Dopóki szefa – sadysty
Z naszej firmy nie wyrzucą.
Doniesienie o tym „strajku”
Po mieście wnet się rozeszło.
I komu to teraz właśnie
Zrobiło się bardzo ciepło?