Zostaliśmy razem z mężem
Wezwani do syna szkoły,
Bo… spreparował zwolnienie,
Przynosząc „jakieś bazgroły”.
W dodatku śmie okłamywać
Nawet Pana dyrektora,
Że to nie On nagryzmolił
Alfabetycznego stwora.
Poszliśmy, żeby wyjaśnić.
Mój mąż z „bananem” na twarzy
Podsłuchiwał, jak tłumaczę,
Że nie synek to „wysmażył”,
Jedynie ja własnoręcznie
Wpisałam do notesika.
„Kulfony” to moje pismo –
Wpis robiony „na chybcika”.
Dziś przyznałam Jemu rację
Gdy mówił mi, że gryzmolę
Jak dzieciak, który niedawno
Rozpoczął… naukę w szkole.