Święte prawo

Miałam niedawno podejście

Do egzaminu z jazdy.

Teorię wcześniej już zdałam,

Chociaż nie zdawał go każdy.

 

Plac zaliczyłam bezbłędnie.

Jazdę miejską rozpoczęłam

Od „kołowania” po rondzie,

A potem w korku utknęłam.

 

Że byłam zdenerwowana,

To każdy szofer wyczuwa.

Na dodatek deszczyk padał

I szybę przednią „zapluwał”.

 

Pół godziny jazdy w stresie

I przy fatalnej pogodzie,

To dla młodego kierowcy

Nie są warunki na co dzień.

 

Była taka sytuacja:

Ruszam na światłach (zielonych),

Lecz zauważyłam fiata,

Jadącego z prawej strony.

 

On na czerwonym sygnale,

Wjechał na to skrzyżowanie

I groziło tym, że może

Najechać, gdy ruszę, na mnie.

 

Jak tylko zjechałam z ronda

Egzamin został przerwany,

A tym samym test praktyczny

Z jazdy po mieście – nie zdany!

 

A dlaczego ta decyzja?

Bo ja byłam… przestraszona!

Powinnam była pojechać,

A ja… stałam nieruchoma!

 

Przecież byłem „na pierwszeństwie”

Więc jechać dalej powinnam.

W razie kolizji za stłuczkę

To nie ja byłabym winna.

 

Chęć uniknięcia zderzenia

Nie jest żadnym argumentem.

Prawo pierwszeństwa dla wszystkich

Musi być jednako święte!

 

 

 

Dodaj komentarz