Nie wiem kiedy, gdzieś w pokoju
Zgubiłem banknot. Sto złotych!
Szukałem chyba godzinę.
Nie znalazłem; tyle „floty”!
Był już burdel, lecz szukanie
Jeszcze go mi powiększyło.
Jeszcze nigdy w mym pokoju
Takiego „chlewu” nie było!
Chcąc nie chcąc byłem zmuszony,
Żeby ten nieład ogarnąć.
Przy okazji gdybym znalazł,
To nie sprzątałbym za darmo.
Przetrząsnąłem cal po calu
Każdy kącik, zakamarek
I w efekcie samorzutnie
Nieźle pokój…wysprzątałem.
Po niecałej półgodzinie
Przyszedł ojciec do pokoju.
Dzisiaj szczególnie pogodny
I w bardzo dobrym nastroju.
Wręczył mi tę moją stówkę,
Bo to on ją u mnie „znalazł”
I z zadowoleniem przyznał,
Że jego pomysł… zadziałał!