Wczoraj tak mi się zdarzyło,
Że bawiłem się wprost świetnie
I wróciłem po północy
Ubzdryngolony kompletnie.
Nie pojmuję, jak się stało
Że dostałem się do domu,
Dopóki przyszła sąsiadka
Z pytaniem: „Czy jeszcze pomóc…”?
Wyczuwałem jakiś podstęp.
I miałem rację, bo Ona
Wyzwała mnie od najgorszych…
Tak była zacietrzewiona!
Okazało się że w nocy
Uporczywie wydzwaniałem
Prosząc Ją o otwarcie drzwi
I tak argumentowałem:
Że jest późno, więc nie chciałem
Dzwonić do swych, by nie budzić,
A sąsiadka jeszcze nie… śpi,
Więc się zbytnio nie natrudzi.