Nareszcie mi się udało
Zrzucić pięćdziesiąt pięć… kilo.
Byłam opasła, lecz teraz
Nie jestem nazbyt otyłą.
Mam jeszcze lekką nadwagę.
Przez rok nad tym pracowałam
Był także okres zwątpienia,
Ale się nie poddawałam!
Zmieniłam do gruntu dietę,
Biegałam dużo. Ćwiczyłam,
Żeby szybko i bezpiecznie
Nadmiar kilogramów zbijać.
No i nie mam dzięki temu
Większych fałdeczek na brzuchu.
Prawie pozbyłam się boczków.
Cały czas jestem w ruchu.
Wczoraj, jak zresztą co tydzień,
Poszłam na… duże zakupy.
Rozum kupuje, nie oczy.
Nie mogę przecież znów utyć.
Bardzo nie lubię… kolejek.
Wystarczy jedna na tydzień.
W jednym miejscu kupię wszystko
Bez czekania, prawie migiem.
No i wybór mam ogromny.
Mogę chodzić i wybierać
Jaja, chude mięsko, owoc…
Dawno nie jadłam… burgera!
Nie kupuję nic mącznego
Ani tym bardziej słodkiego,
Jednak wózek z zakupami
Napchany jest „do pełnego”.
I to było powodem, że
Grupka bezczelnych gówniarzy
Wykrzyczała do mnie kilka
Niewybrednych komentarzy.
W stylu: „Ludzie! Patrzcie na nią!
Ale obżartuch! Nie dziwne,
Że masz taką wielką dupę!
Wyglądasz bardzo ohydnie!”
A sami, bo to widziałam,
Także wiele kupowali:
Słodkie napoje, cukierki.
Niczym się nie krępowali!
W tej grupie siebie widziałam,
Ale tę sprzed kilku laty.
Też kupowałam cukierki,
Chipsy i inne „ciabaty”.