Jestem zbyt jasną blondynką.
Mam uczulenie na słońce.
Unikam nasłonecznienia
We dnie letnie i gorące.
Lecz nie znoszę swego ciała
Bo białe, chude, wyschnięte.
Jednakże się nie poddaję
I… opalam się namiętnie.
Czytający ten „wierszyczek”
Pomyśli, że zwariowałam
I wysnuje jeden wniosek:
Ma kompleks na punkcie… ciała.
Tak. Mam uraz i to głęboki,
Bo bielactwo to choroba.
A ludzie z mojej „urody”
Często potrafią dworować.
Wybawieniem z tej „opresji”
Jest dla mnie nowe i zdrowe
Dostępne w mej miejscowości
Opalanie… natryskowe!!!
Dla wielu, szczególnie mężczyzn,
To jest „terra incognita”.
Jeśli nie wiedzą, wystarczy
Swojej kobiety się spytać.
Swą ułomność zakrywałam
Takim właśnie opalaniem.
Byłam więc jak „ciemna wiśnia”-
To było „zbawienie” dla mnie.
Poszłam kiedyś do solarium.
Ale z sobą nie zabrałam
Gumki, żeby upiąć włosy.
Jakoś… się uratowałam!
Bo w miast gumką, włosy spięłam
Jednokrotnymi… stringami.
Wzięłam zabieg. Zaraz potem
Zajęłam się zakupami.
Potem jeszcze odebrałam
Swoje Dzieciaczki z przedszkola.
Z Nimi wróciłam do domu.
Była już dość późna pora.
Usiadłam, żeby odpocząć
Wtedy pojęłam,, co robię!
Przez calutkie popołudnie
Te stringi… miałam na głowie!