Wezwano mnie pilnie do pracy
Chyba już o piątej rano.
Byłem prawie półprzytomny;
Opętał mnie jakiś amok!
Próbowałem się rozbudzić.
Wypiłem dwie mocne kawy.
Wziąłem także zimny prysznic,
By senność szybko osłabić.
Nie zamknąłem okna w aucie,
Żeby powiew cucił głowę.
Nie pomagało to zbytnio,
Bo „fiacik” to nie Land Rover.
Nagle coś mnie rozbudziło.
Oprzytomniałem bezzwłocznie.
To… gołąbek mnie otrzeźwił,
Co wpadł przez okienko boczne!
Nie dość, że się przestraszyłem.
Prawie dostałem zawału,
To jeszcze mi… napaskudził
Dużą porcją swego… kału.
To było mocne przeżycie.
Nie wiem, jak ja to przeżyłem,
Bo szczęście miałem w nieszczęściu,
Że auta nie rozwaliłem!!!