Na piknik poszedłem z żoną.
Jej zakład pracy zapraszał.
Jeszcze nie znałem nikogo,
A ludzi tam… cała masa.
Nagle wyrósł jak spod ziemi
Jakiś facet w skąpym stroju.
Klepnął żonę po pośladkach…
Czy zostawi nas w spokoju?
Byłem już gotów… uderzyć,
Ale żona się… zaśmiała
I „daj spokój, to… przyjaciel”…
Ze spokojem powiedziała.
To nic w ogóle nie znaczy.
On tak klepie wszystkie z nas…
Czas ukrócić te „czułostki”,
Naprawdę… Najwyższy czas!!!