Jechałam rano do pracy.
W autobusie trochę tłoczno.
Obok mnie siedział dziadunio
I podsypiał dosyć mocno
Z głową na moim ramieniu.
Mam słabość do starszych ludzi.
On wydawał się zmęczony,
Nie miałam serca go budzić.
W pewnym momencie autobus
Na jakiejś dziurze podskoczył.
Na biust spadła dziadka głowa,
Ale wciąż zamknięte oczy.
Dzisiaj jestem pewna tego,
Że gdyby on spał prawdziwie,
To ten podskok autobusu
Odczułby bardzo dotkliwie.
Powinien był się obudzić,
A on nadal nieruchomo
Trzymał głowę w tej pozycji,
A twarz miał… rozanieloną.