Naleweczka

Bardzo często moja chrzestna

Odwiedzała mych rodziców.

Teraz wiem, że te wizyty

Odbywały się dla… picu!

 

Bardzo Ją lubiłam, bowiem

Prezenty mi przynosiła.

Zawsze fajnie czas nam mijał,

Kiedy… się ze mną bawiła.

 

Ale miała pewną wadę,

Zdaniem dziecka jakim byłam.

Zawsze miała naleweczkę.

Z  mamą i babcią ją piła.

 

Jedna buteleczka na trzy

Do obiadu, to niewiele,

Ale dla dziecka tragedia.

Odczucie nadzwyczaj szczere!

 

Zawsze się denerwowałam,

Gdy siadła z nimi przy stole.

Gadały i popijały.

Mnie samotność mogła boleć!

 

Chciałam ciocię mieć dla siebie,

Bo zawsze babcia i mama

Były przy mnie, a gdy piły

To siedziałam w kątku sama…

 

Widok butelki na stole

Z moją krzywdą się kojarzył.

Dusiłam ten uraz w sobie,

Nie umiałam go wyrazić.

 

Raz ciocia, gdy była u nas,

Zabrała mnie do marketu.

Nakupiła moc słodyczy

I też kilka innych bzdetów.

 

Kiedy byłyśmy przy kasie,

To się zorientowała,

Że kochanej naleweczki

Do koszyka nie zabrała.

 

Poprosiła więc kasjerkę,

By poczekała troszeczkę,

A ona szybko pobiegnie

Po tę jedną buteleczkę.

 

Gdy ja o tym usłyszałam,

Stanęłam obok Niej jak kat

I wydarłam się na ciotkę:

„No nie! Znowu będziecie chlać”!

 

 

Prankster

Byłam z tatą na przechadzce.

Nagle podszedł jakiś facet.

Klepnął ojca po ramieniu

I powiedział: „Masz pan klasę.

Ta Mała to świetny wybór.

A muszę to jeszcze dodać,

Że nikt nigdy dotychczas nie

Zrobił mi, jak ona, loda.

Ona to robi fachowo,

No i zupełnie… niedrogo”!

 

Nie mam pojęcia dlaczego

Nieznany mi zupełnie koleś,

Powiedział coś tak podłego

Szargając moim honorem.

 

Ale rodzina nabrała

Do mnie pewnego dystansu,

Choć oficjalnie mówią, że

To pewno był jakiś szajbus.

 

Niby współczują mi szczerze

Ale wątpią wszyscy wokół,

Czy rzeczywiście nie daję

Za forsę d*py na boku!

 

 

Luzik

Po trzech tygodniach treningu

I maltretowaniu ciała

Zdecydowałam się sprawdzić,

Czy „katorga” się udała.

 

Zmieściłam się gładko w suknię,

W którą nie „wchodziłam” wcześniej.

Stało to się naturalnie,

Nieomalże bezboleśnie.

 

Ucieszyłam się, że moje

Dotychczasowe mordęgi

Spowodują, że małżonek

Skończy na mój temat mendzić.

 

Poczułam się nastolatką.

Chciało mi się nawet tańczyć!

Nie widziałam, że mój ślubny

Od jakiegoś czasu… patrzy.

 

Uśmiechał się tajemniczo

Obserwował me wysiłki,

Jednak nie byłby sobą, by

Nie wbił przysłowiowej szpilki.

 

Stanął obok rozbawiony

I zapytał, czy widziałam,

Że w sukience, którą właśnie

Z trudem na siebie „nadziałam”,

Jest uszkodzone zapięcie…

I stąd tyle luzu miałam…

Na straży

Był dzisiaj u mnie mój chłopak.

Przyniósł z sobą ładny filmik.

Oglądaliśmy go razem,

Choć był troszeczkę… debilny.

 

Nie lubię zbytnio romansów,

Ale chłopak je uwielbia.

Dla mnie tego typu filmik

Jest ciut gorszy niż komedia.

 

Jak tylko się rozpoczęły

W filmiku łóżkowe akcje,

Wpadł do nas młodszy braciszek.

Czy wietrzył jakieś atrakcje?

 

„Chłopak głodny scenek porno”,

Tak myślałam na początku,

Ale on spojrzał na ekran

I wykrzyknął: „Jest w porządku!

To na filmie trwa imprezka,

To nie oni…”! I tą drogą

Domyśliłam się że starzy

Kontrolują moją płciowość.

 

Wtedy się zorientowałam,

Że na podstawce pod lustrem

Moi kochani rodzice

Po prostu schowali…pluskwę!

 

Znajda

Mieszkam na małym osiedlu.

Nie muszę chodzić na „siłkę”,

Bo zawsze, kiedy mam wolne,

Tutaj biegam choćby chwilkę.

 

Gdy dziś wczesnym popołudniem

Biegłem swobodnie po drodze,

Jakiś piesek się przyplątał

I biegł tuż przy mojej nodze.

 

Merdał przymilnie ogonem

I zerkał na mnie co chwilę.

W biegu to nie przeszkadzało,

A nawet było mi miłe.

 

Jednocześnie jakaś babka

Zaczęła wołać „Cezara”.

Odkrzyknąłem, że jest ze mną

I  przyprowadzę go zaraz.

 

Nie czekała nim ja dotrę.

Nie minęła nawet chwila,

Gdy sama do mnie podbiegła.

Spojrzała jak na debila

I spoglądając na psiaka

W czoło znacząco się puka

I mówi zdenerwowana:

„Ja swojego synka szukam”!

„La cosa nostra”

Większość z nas miała w swym życiu

Do czynienia z „kozą z nosa”.

To „endemiczny” gatunek

O nazwie „La cosa Nostra”.

 

Na kartach „Nonsensopedii”

Znaleźć można troszkę „wiedzy”

O pochodzeniu, rozwoju

I miejscach, gdzie koza siedzi.

Tam też poinformowano,

Że istnieją jej odmiany

Zwane gilami, glutami

Lub popularnie – smarkami.

 

Niektórzy twierdzą, że koza

Ma też smakowe walory.

Ale to już wyjątkowy

I specyficzny koloryt.

 

Wydłubane z nosa kozy

Przerabiane są palcami

Na kuleczki, które potem

Radują swymi smakami.

 

Kierowcy tkwiący w zatorze,

Znudzeni dłubią w nosiskach.

Bardzo często to widziałem

Stojąc w korku, a więc z bliska.

 

Tych kóz ludzie też szukają

Podczas wykładów czy lekcji.

Nuda sprzyja tym czynnościom

I procesowi percepcji,

Który właśnie uaktywnia

Zmysł dotyku, smaku, wzroku.

Jest bardzo intymny, tajny –

Ma ponoć cechy nałogu!

 

Fajnie sformowaną kulkę

Można „wystrzelić” do kogoś.

Dużo jest zadowolenia,

Gdy „pstryki” celnie ugodzą!

 

Ja nie jestem wyjątkowy.

Także kiedyś „kozowałem”,

Ale pod wpływem dziewczyny

Procederu zaniechałem.

 

Tym „brzydliwym” jeszcze dodam,

Że już dawno pewien docent

Odkrył, że dłubiących w nosie

Jest nas dziewięćdziesiąt procent!

 

Cenimy bardzo przysłowia.

Od pokoleń przyjęła się

Wciąż aktualna sentencja:

„Wykonać coś z palcem w nosie”!

 

A więc wszyscy dłubmy w nosach

I zjadajmy „wydłubiny”.

Będziemy bardziej odporni.

Koza dodaje nam siły!

Siła złego…

Nasza firma sąsiaduje

Z dużą galerią handlową.

Parkingi tych instytucji

Ulokowane są obok.

 

Za postój u nas nie płacą

Goście i załoga firmy,

A za postój przy galerii

Klienci płacić powinni.

 

Przez to wielu „galerników”

Parkuje u nas na dziko.

Zostawiają swój samochód

Za darmo, czyli za friko.

 

Wczoraj ktoś nieznanym autem

Zastawił mojego fiata

Tak, że nie mogłem się ruszyć;

Prawie jakbym dostał… mata!

 

Czekałem dwadzieścia minut.

Przyszła pani słusznej tuszy.

Widać, że była w galerii,

Bo przydźwigała zakupy.

 

Przeprosiła. Odjechała.

Ja, już na randkę spóźniony,

Przycisnąłem pedał gazu,

By stracony czas nadgonić.

 

Pech zechciał, że wyprzedziłem

Patrolujących tajniaków.

„Zarobiłem” dziesięć punktów

I trzysta złotych mandatu.

 

A po chwili zadzwoniła

Dziewczyna, że dziś nie przyjdzie,

Gdyż już prawie od kwadransa

Tkwi  w zablokowanej windzie…

 

Bratowa

 

Naprawdę śliczna dziewczyna

Zupełnie niespodziewanie

Pocałowała mnie wczoraj

Na imprezie „polewanej”.

 

Już od jakiegoś czasu

Dogadujemy się świetnie,

A ten pocałunek

Dostałem dosyć dyskretnie

Z komentarzem, że chciałaby

Jeszcze czegoś znacznie więcej.

I obiecuje dać z siebie

Wszystko to, co w niej najlepsze.

 

Byłbym najszczęśliwszym z ludzi,

Lecz nie jestem żaden łaps.

W tej dziewczynie z wzajemnością (?)

Zakochany jest mój Brat!

Cena potrzeb

Kumpla rzuciła dziewczyna,

Bo jej potrzeb nie rozumiał

I jej „własną osobowość”

Głuszył, wygaszał, wytłumiał…

 

Potrzeby miała niewielkie,

Jak smartfon za siedem tysi.

Przecież tego potrzebuje,

Ona wcale nie… kaprysi.

 

A ten sknera, choć prosiła

Go przez ponad dwa miesiące,

Kupił jej go, ale tylko

Za niecałe… trzy tysiące!

 

Gogle

Pracuję w sklepie sportowym.

Chyba tuż po Nowym Roku

Przyszedł do nas wściekły facet

Klątwy rzucając naokół.

 

Zarzucił nam nieuczciwość,

Bo jego żona na nartach

Miała kolizję na stoku,

Gdyż wpadła… prosto pod ratrak.

 

Wymachiwał mi przed nosem

Goglami tu kupionymi.

Nawet paragon miał z sobą.

Krzyczał, że aż się… poślinił.

 

Faktycznie, to był nasz produkt.

Lecz jeden był fakt bezsporny:

Z gogli dotąd nie zerwano

Matowej  folii ochronnej!