Przyganiał kocioł…

Dziś pojechałem po bułki,

Bo na niebie dużo chmurek.

Zanim wszedłem do piekarni,

Rower oparłem o murek.

 

Nie było wielkiej kolejki,

Więc kupiłem dosyć szybko.

Obok roweru stał facet.

W torbie miał także… pieczywko.

 

Zaczął się na mnie wydzierać,

I to niewybrednym słowem,

Że „tutaj nie ma parkingu,

A ty postawiłeś… rower!

Zagrodziłeś ludziom przejście

Narażając na nieszczęście.

Jesteś chyba powalony,

Głupi, niezrównoważony”!

 

A właśnie tym miejscu chodnik

Jest wyjątkowo szeroki.

Autem można tu zawrócić,

Burtnik[1] nie jest za wysoki.

 

Przekonany, że to szajbus,

To po prostu go olałem.

Trochę jeszcze się wydzierał,

Ale nie reagowałem…

 

…Po dłuższej chwili zaprzestał.

Widać, że troszkę się… spieszył.

Wsiadł do swojego gruchota,

Co… stał na przejściu dla pieszych!!!

 

[1] burtnik – inaczej krawężnik

Dozorca…

Przez wiele lat nie jeździłem

Na wakacje, bo nie mogłem,

Gdyż na życie nie starczało.

Czasy były bardzo… podłe.

 

Przez calutki ten zły okres

Sporo mi się uzbierało

Przeróżnych kompletów… kluczy,

A w szufladzie miejsca… mało.

 

Dlaczego mam tyle tego?

Bo przecież, gdy braknie pana

Flora i fauna sąsiadów

Musi  być dopilnowana.

 

Dokarmiałem złote… rybki,

Chomiki, papugi, myszy

I inne drobne stworzonka,

O których rzadko się słyszy.

 

Ale w tym roku wyjeżdżam!

Na tę wieść moi sąsiedzi

Obrazili się okropnie.

Mam dość już ichnich odwiedzin!

 

Każdy ma do mnie pretensje,

Że postępuję… niegrzecznie!

Bo… wykupili już wczasy,

Gdyż nic nie mówiłem wcześniej!

 

Teraz nie wiedzą co zrobić,

Bo roślinki i zwierzaczki

Muszą mieć pełną opiekę,

A na „najmitę”… nie starczy!

 

Poradziłem: „Ciągnąć losy.

Wyłońcie z siebie pierwszego,

Który dopilnuje trzódki”;

A za roczek… następnego.

 

 

 

Telefony, telefony…

Szedłem spokojnie ulicą.

Przez telefon rozmawiałem.

Nagle z tyłu jakiś chłopak

Zaatakował mnie ciałem.

 

Upadłem. Telefon wypadł

I potoczył się pod ścianę.

Ja leżałem, noga boli.

Myślałem, że ją złamałem.

 

On go podniósł i w pośpiechu

Uciekł. Nie zauważyłem,

W którą stronę trzeba gonić,

Bo zdenerwowany byłem.

 

Nie miałem szans z tym chłopakiem

Noga boli, ledwo łażę,

Lecz zdesperowany wołam:

„Znam ojca i cię kojarzę”!

 

Ku memu zdziwieniu chłopak

Zatrzymał się i popatrzył

Na mnie z dużą rezygnacją.

Wydawał się dużo starszy.

 

Wrócił do mnie z telefonem.

Wyciągnął rękę i… warknął:

„No i ch*j”, po czym się schylił

I… na obuwie mi  charknął.

 

Ja stałem jak oniemiały,

A on z szerokim uśmiechem

Przywalił mi telefonem

Wołając: „Ale jest w dechę”!

 

Tym swoim chamskim wyczynem

Pokazał butę i wzgardę.

Ja jestem bez telefonu,

I mam też… rozciętą wargę!

 

Erzac

Studiuję, mam akademik.

Mieszkam razem z koleżanką.

Sytuacja dość niezręczna,

Nie jest zbyt dobrą kompanką.

 

Zauważyłam, że ona

Już od dość dłuższego czasu

Podkrada kosmetyki

Z mego „tajnego” zapasu.

 

Czy myśli, że jestem głupia?

Że nie widzę procederu?

Widziałam to od początku,

Ale ja nie jestem … sknerą.

 

Tolerowałam to myśląc,

Że jej potrzebny dla… zdrowia,

Jest to krem na hemoroidy.

Przecież nie będę go chować.

 

Przepisał mi je pan doktor.

W aptece mi go zrobiono.

Był w specjalnym pudełeczku,

Oznakowanym czerwono.

 

Zauważyłam dość późno

Że Ona tym kremem smaruje

Co jakiś czas twarz i szyję,

No i się  tym… delektuje!

 

Całe nieporozumienie

Wynikało z tego, że ja

Przełożyłam go do innego

Opróżnionego już słoja.

 

Wstyd mi było przed innymi,

Ze leczę się na „wstydliwość”.

Ona tego nie wiedziała…

Czy Jej mówić? Mam wątpliwość.

 

Na zimno i na surowo

Musiałam pilnie wyjechać.

W domu został mąż z synami.

Zrobiłam częściowo obiad,

By mieli czym się dokarmić.

 

Wyjaśniłam szczegółowo,

Jak samodzielnie przyrządzić

Obiadek „jednogarnkowy”,

Ale zupełnie „porządny”.

 

Zrobiłam sos „bolognese”.

Oni ugotować mieli

Kluski. Potem to wymieszać

I… na trzy porcje podzielić.

 

Po powrocie powiedzieli,

Że nie mogli zjeść… niczego.

Uratowała ich pizza…

Przeżyli tylko dlatego!

 

Jak się dodaje zimny sos

Do makaronu z torebki,

To nigdy taki „posiłek”

Nie będzie ciepły i… miękki.

 

Nawet po zagotowaniu

Będzie całkiem niezjadliwy.

Syneczkom ja się nie dziwię…

Mąż zwariował! Ani chybi!!!

„Niewolnica”?

Córka w prezencie od dziadków

Nową książeczkę dostała.

Pięknymi ilustracjami

Ogromnie się zachwycała.

 

Tematem tej książeczki są

Zamierzchłe cywilizacje.

Najbardziej Ją fascynują

Ich międzyludzkie relacje.

 

Ciągle po ten tomik sięga.

Czyta z zafascynowaniem.

Czasem, gdy Ją coś  frapuje,

Wtedy pyta mnie o zdanie.

 

Właśnie przeczytała fragment

O niewolnicach i o tym

Kto i kiedy je kupował

I do jakiej szły roboty.

 

Dziś nagle podeszła do mnie.

Konspiracyjnie spytała:

Czy kieszonkowe wystarczy,

Bo mnie… wykupić by chciała.

 

Doszła do wniosku, że tata

Kupił mnie na takim targu,

Bo… ja w domu  te czynności

Wykonuję jak w zegarku!

 

Cel dla komara

Swędził mnie mocno pośladek,

Bo komar „sprzedał” mi porcję.

Już nie raz w życiu dorosłym

Przeżyłam takie emocje.

 

Zawsze po takim ukłuciu

Mój mąż się ze mnie nabija,

Że komary lecą na mnie,

Bo… wielkość celu im sprzyja.

 

Do tej pory moja Córcia

Zawsze broniła mnie przed Nim.

Upominała Tatusia,

By nie mówił takich… bredni.

 

Bo to brzydko się nabijać

Z ułomności innych ludzi.

Są przecież różne osoby…

Łysi, kulawi, rudzi…

 

Gdyby to, co mówił ojciec

Mogło okazać się prawdą,

To komary  kąsały by

W… brzuch!

I to już dosyć dawno!

Honorowa

Byłam  z Nim aż cztery lata,

Wydawało się nam wszystkim,

Że mamy szczęśliwy związek,

A ślub jest naprawdę bliski.

 

Lecz chłopak chyba inaczej

Pojmował naszą znajomość.

Spotkaliśmy jego „byłą”,

Co od roku jest już… żoną

Oraz matką malutkiego

Szkraba. co skończył już roczek.

Chłopak nagle się… rozkleił,

A nigdy nie był… wymoczek!

 

Zaczął ryczeć i na klęczkach

Wyznawał miłość tej Pani.

Ona bardzo zniesmaczona

Opędzała się… krzykami.

 

W końcu uciekła z dzieciaczkiem.

Ja stałam jak wryta w beton.

Nie ma już naszego związku.

Jestem honorną kobietą…

Pieskie powi…

Mieszkam na obrzeżach miasta

Razem z Żoną i Córeczką.

Lokalizację wybrałem

Głównie ze względu na dziecko.

 

Mamy „podręczny” ogródek

A w nim same nowalijki.

Własne marchewki, pietruszki

No i… najwcześniejsze pyrki.

 

Mieszkańcy naszego miasta

Dostrzegli miejsca uroki

I tłumnie tu przyjeżdżają

Zadeptując nasze łąki.

 

Dojechać można li tylko

Własnym „środkiem  transportowym”.

Brak szaletu, a więc problem

Stary jak ludzkość… „gdzie zrobić?

 

Rzecz jasna idą do lasu,

A z nimi ich ulubieńcy.

Tam załatwią „potrzeby”

Cichuteńko, bez pieniędzy.

 

Problem w tym, że są przypadki

Kiedy to właściciel zaraz

Po przyjeździe na nasz parking

Na wszystko pieskom pozwala.

 

I nasz osiedlowy trawnik

Brudzi seria psich odchodów.

Tam często bawią się dzieci,

Sprzątanie? Nie ma powodu.

 

Mój ojciec tego nie zdzierżył

I pewnej paniusi zwrócił

To, co jej piesek narobił…

Do kabiny jej to wrzucił!

 

Szkoda tylko, że w tej złości

Nie poznał… nowej Sąsiadki.

Nie wyszło Mu powitanie…

To przypadek nader rzadki…

 

 

Bez usprawiedliwienia

Bez usprawiedliwienia

Jestem „starym” kawalerem.

Do żeniaczki mi nie śpiesznie.

Jak zwiążesz się z jakąś babą,

Na całe życie uwięźniesz.

 

Tę naukę mam „po bracie”.

On ożenił się dość wcześnie

I po dwóch latach małżeństwa

Nawet się już… nie uśmiechnie!

 

Jego żona od tygodnia

Jest  nań mocno obrażona.

Nie był przy porodzie córci,

A to powinność, aksjomat!

 

On tłumaczył Jej, że nie mógł

Nic zadziałać w tym przedmiocie,

Bo właśnie był „wyłączony”,

Gdyż miał wypadek w robocie.

 

Akurat się przytrafiło,

Że został… kontuzjowany

I karetką „Pogotowia”

Do szpitala odstawiany.

 

O porodzie nic nie… wiedział!

Przeszedł operację barku

W ogólnym znieczuleniu!!

Ze zdrowiem nie było żartów!

 

Lecz bratowa uważa, że

To Go nie… usprawiedliwia!

Bo Ona w czasie porodu

Także była… ledwo żywa!