Świadek

W czasie przerwy obiadowej

Byłem razem z kolegami

Na posiłku w bliskiej knajpie;

Szef kuchni dobrze tam karmi.

 

Gdy wyszliśmy z restauracji,

Przejechał obok samochód

Podobny do mego auta

Tak jak dwa ziarenka grochu.

 

Koledzy się nabijali,

Że jestem naocznym świadkiem,

Jak mi ktoś kradnie samochód,

Gdy ja zajęty obiadkiem.

 

Spojrzałem na rejestrację,

By sprawdzić, czy nie ma blefu.

To jednak moje auteczko.

Mnie już nie było do śmiechu…

Podziękowanie

Mam modny salon fryzjerski,

Jak to mówią „pełny wypas”.

Dziś sam byłem po południu,

Bo kumpla „złapała” grypa.

 

Ostatnią klientką była

Atrakcyjna nastolatka.

Z karnacji wywnioskowałem,

Że mogła to być mulatka.

Miała długie, czarne włosy

Pokręcone jak pierścionki.

Chciała, bym je wyprostował

Tak, jak czeszą się Japonki.

 

Oczywiście się zgodziłem.

Mam najlepsze kosmetyki.

Prostowałem „na jedwabiu”,

Bo z nim najlepsze wyniki.

Dużo czasu to zajęło,

Lecz efekt był znakomity.

Ona też zadowolona,

Ja liczyłem na profity…

 

Ale gdy się odwróciłem,

Złapała torbę i… zwiała!

Niestety nie zapłaciła…

Ale mi podziękowała!!!

Szlachta…

Szefuję malutkiej firmie.

Tak czasem bywa na swoim,

Że sam muszę coś wykonać

Używając własnych dłoni.

W ten sposób współpracownikom

Daję przykład, że też jestem

Fachowiec jak moi ludzie,

Potem dopiero biznesmen.

Moi pracownicy wiedzą,

Że jak rozpocznę, to skończę.

I jak jest potrzeba, to ja

Nie boję się zbrudzić rączek.

Mam w tym celu w pakamerze

Zestaw ciuchów i narzędzi.

W kilka minut w „robociarza”

Przeistoczy się „urzędnik”.

Ale teraz coraz rzadziej

Naprawy robię od razu.

Po prostu mam tyle zajęć,

Ze brakuje mi wprost czasu.

 

Dzisiaj miał przyjść na rozmowę

Kandydat, co teraz za mnie

Ma wykonywać naprawy

Szybko i równie starannie.

Od rana jednak się zepsuł

Szlaban wjazdowy do firmy.

Musiałem szybko naprawić,

TIR – y czekać nie powinny.

 

Właśnie zacząłem naprawę.

Dźwigałem szlaban oburącz,

Gdy jakiś pan w garniturze

Krzyknął na mnie: „Gdzie jest biuro”?

 

Ani „dzień dobry”, ani „przepraszam”,

Tylko żądanie po chamsku zgłasza.

Olałem gościa, ale ten znowu

Pyta o biuro. Chyba ma powód,

Bo jednocześnie szturchnął mnie w ramię

Tak jak zwykły jakiś cham bez manier.

Mimo despektu wskazałem drogę.

Pytam: „Może panu w czymś pomogę”?

 

Odpowiedział mi wzgardliwie:

„Z robolami ja nie gadam”!

I odszedł w stronę biura tak,

Jak kabotyn zwykle chadza.

 

Po chwili dzwoni komórka,

Że przyszedł ktoś umówiony,

A przez to, że mnie nie zastał,

Jest wyraźnie rozdrażniony.

Powiedziałem, że za kwadrans

Będę gotów do rozmowy.

Czułem, że to ten elegant

I że coś złego się kroi.

 

Skończyłem naprawiać szlaban

I wróciłem od zaplecza.

Umyłem się i przebrałem.

Potem już czekam na „speca”.

 

Facet wszedł i już od progu

Zrobił się kompletnie blady.

Dojrzał mnie, raptem zesztywniał;

Miał coś w rodzaju blokady.

Poznałem go. On podobno

Nie rozmawia z „robolami”,

Ale w moim gabinecie

Na mój widok nagle zamilkł.

Gdy wreszcie się opanował,

Zrobił ruch, by się wycofać.

Poprosiłem, żeby usiadł.

„Dziękuję”, on wybełkotał.

 

Przecież przyszedł na rozmowę.

Szuka pracy. Zna warunki.

Czy z nie-robolem już grzeczniej

Nawiąże pracy stosunki?

A może nadal nie jestem

Godny chwilki jego czasu?

Przez dziesięć minut starałem

Do rozmowy dać mu asumpt.

 

On stulił uszy po sobie,

Wzrok utkwił w podłodze, potem

Zostawił CV na biurku

I bez słowa… sobie poszedł.

 

Zaciekawił mnie, więc zaraz

Jego Facebook wyszukałem.

A tam moc autorskich wpisów

Pełnych buty i przechwałek.

Wszystkie w jednakowym tonie

Typu: „Szlachta nie pracuje”,

„Tylko robole tyrają”,

„Rządzi Szlachta i Burżuje”!

 

Ostatnio już coraz częściej

Można spotkać tych „bogaczy”.

Czy chcą zadać kłam przysłowiu

„Bez pracy nie ma kołaczy”?

Abstynencja

Minęło ponad pół roku,

Jak wynająłem mieszkanie

Kompletnie umeblowane,

Więc płacę dość słono za nie.

 

Jedyną wadą lokalu

Jest brak łóżka. Stoi tylko

Niewygodna kanapa, która

Musi służyć mi za „wyrko”.

 

Nie wysypiałem się wcale.

Nie mogłem dziewczyny gościć.

Jestem młody, więc mi ciężko

Egzystować bez miłości.

 

Wczoraj odwiedził mnie kumpel.

Stwierdził, że ma taką samą

Kanapę. Jest wygodna i…

Wszystkie dziewczyny ją chwalą!

 

Pokazał mi własnoręcznie,

Jak należy ją rozkładać.

Trzeba tylko było wiedzieć,

Gdzie jest ukryta blokada!

 

Nie znałem tej „tajemnicy”

I przez to wiele miesięcy

Sypiałem sam niewygodnie

W seksualnej abstynencji.

Straszna babunia

Moja babcia zawsze była

Bardzo gorliwie wierząca.

Gdy tylko mój synek psocił,

To piekłem straszyła brzdąca.

 

Kiedy babcia zaniemogła,

Pojechałam razem z malcem,

By odwiedzić ją w szpitalu

I wesprzeć w o zdrowie walce.

 

Babcia była na OIOM – ie.

Monitor pokój rozświetlał.

Nastrój troszkę jak z horroru,

Zaledwie chorą dostrzegłam.

 

Mały też był pod wrażeniem,

Aż łezka z oczek mu ściekła.

Zduszonym głosikiem zapytał:

„Babciu!  Ty pójdziesz do piekła”?

Dama

Mieszka w mieszkaniu pode mną

Elegancka starsza dama.

Zawsze, kiedy ją widziałem,

Była przepięknie ubrana.

Jej twarz w pełnym makijażu,

Fryzura bardzo staranna.

Nie wiedziałem, czy zamężna,

Może wdowa albo panna.

 

Z wyglądu arystokratka.

Zawsze była uśmiechnięta

I grzeczna dla wszystkich ludzi.

Takie panie się pamięta.

Grała także na pianinie.

Kiedy Chopina zagrała,

Byłem pewny, że pianistka

Duszę w muzykę wkładała.

Wiele też razy słyszałem

Śpiew do wtóru fortepianu.

Przez otwarte okna brzmiały

Trele jej mezzosopranu.

 

Nie zauważyłem nigdy,

By z kimkolwiek rozmawiała.

W sklepie ekspedientce tylko

Listę zakupów dawała,

A umyślny je przynosił

I w skrzyni na klatce chował.

Do mieszkania nie wpuszczała,

Klamkę „kazała całować”.

 

Pewnego dnia coś się stało.

Nie słychać śpiewu ni grania.

Jej okien, jak zwykle rano,

Nikt przez trzy dni nie odsłaniał.

Było cicho w jej mieszkaniu,

Więc trawiony niepokojem

Zszedłem na dół i pod drzwiami

Naciskając dzwonek stoję.

 

Otworzyła mi po chwili

Elegancka tak jak zawsze.

Ucieszony, że ją widzę,

Nic nie mówię, tylko… patrzę.

Spytałem wreszcie „Czy Pani…”?

Ona dumnym wzrokiem wodzi

I przerywa mi z uśmiechem:

„A co to cię, k**wa, obchodzi”?

Kurkuma

Lubię eksperymentować.

Bawi mnie kosmetologia.

Sama sobie robię kremy.

Kuchnia to moja pracownia.

Miałam po raz pierwszy spotkać

Rodziców mego chłopaka.

Chciałam być intrygująca,

A nie przeciętna, nijaka.

Znalazłam w sieci przepisy

Na „smarowidła” do twarzy,

Które można sobie zrobić

Z mieszanki przypraw i warzyw.

 

W przeddzień naszego spotkania

Zrobiłam sobie maseczkę,

Która według internautek

Działa na cerę bajecznie.

To kurkuma robi cuda:

Likwiduje przebarwienia,

Trądzik i najmniejsze zmarszczki.

Nie można jej nie doceniać!

Zrobiłam wszystko starannie.

Lecz chyba coś pomyliłam,

Bo w efekcie calutką twarz

Pokrył żółciutki „makijaż”!

 

W żaden sposób nie zdołałam

Z tej żółci oczyścić twarzy.

Sama do siebie czułam coś

W rodzaju odium, odrazy…

 

To chyba jest zrozumiałe,

Że przełożyłam spotkanie.

Z pewnością w najbliższym czasie

Tego „punktu” nie mam w planie.

Teraz „za dnia” siedzę w domu.

Wieczorem chłopak przychodzi

I wychodzimy na spacer

Wybierając boczne drogi.

 

Dziś na wieczornym spacerze

Spotkałam swoją krewniaczkę.

Od razu mnie zapytała:

„Czy chorujesz na żółtaczkę?

Masz żółtą skórę, a to jest

Oznaką groźnej choroby.

Przebadaj się, bo może masz

Raka trzustki lub wątroby”!

Jak Kuba…

Tydzień po tym jak kupiłem

Swoje pierwsze „kółka cztery”,

Był początkiem niespodzianej

Dla mnie rodzinnej afery.

 

Moi rodzice sprzedali

Rodzinne auto dość stare

Informując, że na moje

Zaraz nakładają areszt.

Oświadczyli mi ponadto,

Że mój samochód od teraz

Będą, tak jak ja im wciąż kiedyś,

Bez uzgodnienia zabierać.

Będzie autem familijnym.

A że jestem właścicielem,

To normalnie, że im starym

Bezpłatnie auta udzielę.

Są przekonani, że teraz

Na pewno się nie wywinę

Od płacenia za naprawy,

Ubezpieczenie, benzynę…

 

Przetrawiłem sytuację,

A pomógł mi w tym znany dwuwiersz,

Który tu się właśnie sprawdza:

„Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie”.

Reakcja

Mieszkam w „pogierkowskim” bloku

OWT z płyt betonowych.

Nie mam szans na nowe lokum.

Mam swój wiek i swe choroby.

Potrzebny mi jest na starość

Spokój, bo cierpię na nerwy.

Niestety, cisza w tym bloku

Jest zakłócana bez przerwy.

 

Słychać wszystko, co sąsiedzi

Nie tylko najbliżsi robią.

Bardzo dokładnie rozróżniam,

Czy wiercą, kują lub skrobią.

Głośno słuchają muzyki,

Trzaskają drzwiami, oknami.

Nie wiem, którzy są ci głośni.

Nie wiem, którzy są nękani.

 

W piątek aż do trzeciej w nocy

Któryś sąsiad miał imprezę.

Zawsze, kiedy ktoś się bawi,

Ja bezsennie tylko leżę.

Dziś rano znów inny sąsiad

O siódmej włączył … wiertarkę.

Nie wytrzymałem i w końcu

Zgłosiłem w tej sprawie… skargę.

 

Administrator Osiedla

Porządek natychmiast zrobił:

Powiesił w widocznym miejscu

Regulamin Porządkowy!

Zapomniał!

Ostatnio zauważyłam,

Że przestało się układać

Pomiędzy mną a chłopakiem,

Aż po prostu szkoda gadać.

Chcąc poprawić atmosferę

Zaprosiłam go do kina.

Wybrałam specjalnie dla niego

Modny obecnie kryminał.

 

Poszliśmy razem jak para:

Tylko on ze mną, a ja z nim.

Akurat jego koledzy

Też przyszli obejrzeć ten film.

Mieli jedno miejsce wolne

I… mój chłopak usiadł z nimi.

Chciałam, żeby wrócił do mnie.

Zatrzymali go, kretyni!

Próbowałam go wydzwonić.

Nie słyszał albo się droczył.

Nadałam więc SMS-a:

„Chyba zapomniałeś o czymś”!

 

Po chwili był już tuż przy mnie

Dosyć mocno rozdrażniony.

Złapał wiaderko z popcornem

I… wrócił do swych znajomych!