Chory system

Moją żonę niedawno

Strasznie bolała głowa

Poszła zaraz do przychodni

Pełna najgorszych obaw.

Lekarz pierwszego kontaktu

Zasugerował zatoki.

Wysłał ją do specjalisty

Z receptą na antybiotyk.

 

U specjalistów kolejki.

Została tam zapisana

Na pierwszy dostępny termin.

Aż dwa miesiące czekania!

Zgłosiła się tam w terminie.

Lekarz zdziwił się niezmiernie

Bo z badania nie wynika,

By miała w nosie bakterie.

Opierniczył moją żonę,

Że zdrowa przyszła do niego,

Tym samym blokuje dostęp

Kogoś naprawdę chorego.

 

Wychodzi na to, że żona

Jest tej sytuacji winna.

Wykurowała się sama,

A tymczasem… nie powinna!

Sowa

Za tydzień wychodzę za mąż,

A mój narzeczony wczoraj

Miał swój wieczór kawalerski

W chatce na brzegu jeziora.

 

Wrócił z siniakiem pod okiem

I złamanym trzonem nosa.

Wdał się w bójkę. Dobrze, że nie

Przynieśli mi go na noszach!

 

A jak zaczęła się bójka?

Od kłótni, czy można sowę

Traktować, jak inne ptaki,

Jako zwierzęta … domowe.

Tygrysek

Byłam troszeczkę za pulchna.

Wzięłam się za siebie wreszcie.

Stosuję dietę, więc schudłam.

Czuję się dobrze. Nareszcie!

 

Mam poparcie przyjaciółek,

Wspiera mnie także rodzina.

Tylko mój chłopak narzeka,

Że… jego Tygryska nie ma!

 

Gdzie mój kochany Tygrysek?

Żali się mocno przejęty.

Wyjaśnię Wam: Ten Tygrysek

To me zgubione… rozstępy.

Kamikadze

Dziś mój serdeczny kolega

Zaciągnął mnie na lotnisko.

On jest byłym komandosem

Dla niego skoki to wszystko.

Przez pół roku mnie namawiał,

Żebym także został skoczkiem.

Jak spróbuję, to spadochron

Będzie dla mnie w głowie oczkiem.

 

Namawiał. Wreszcie namówił.

Zabrał mnie do samolotu.

Okropnie się denerwuję.

Plecy mam mokre od potu.

Mieliśmy zaraz wyskoczyć,

Kiedy kumpel zaczął płakać

Przyznając, że przeciął linki

I po śmierć zamierza skakać.

„Zegnaj barbarzyński świecie”

Krzyknął i wypchnął nas w czeluść.

Ze strachu aż się zs***łem,

Szkoda, że nie miałem  pieluch.

 

To był taki „chrzest” na skoczka.

Przeszedłem go nie najlepiej.

Ale pokochałem skoki.

Jestem już innym człowiekiem!

Uwaga!

Robiłam sobie grzaneczki.

W pewnej chwili wpadł mi w oko

Jakiś napis na tosterze

Umieszczony dość głęboko.

Nie zauważyłam go dotąd,

Stąd zdumienie i ciekawość

Co też tam jest napisane.

Lecz czytanie idzie słabo.

Tekst jest trochę nieczytelny

Więc przetarłam go palcami.

Oczywiście się sparzyłam.

Mam palec z dwoma bąblami!

 

Napis odczytałam potem,

Gdy już nie byłam cierpiąca.

Napisano: „ Nie dotykać!

Powierzchnia bardzo gorąca!”

 

Ślubna suknia

Kiedyś razem z narzeczonym

Zajrzeliśmy do salonu,

Gdzie wisiały suknie ślubne

Różnych wzorów i kolorów.

Narzeczony chyba wcześniej

Był oglądać te sukienki,

Bo od razu mi pokazał

Marzenie każdej panienki.

Sukienka w jasnym błękicie

Długa i suto marszczona.

W takiej sukni wyjdzie za mąż

Chyba każda narzeczona.

 

Zachwycona tym widokiem

Sama siebie się w niej widziałam,

Jak w kościele z narzeczonym

Konkordatowy ślub brałam.

 

Byłam jak w transie, w amoku.

Mój luby zachował spokój.

Powiedziałam: „Zamknij oczy

I dalej czaruj jak sztukmistrz.

Teraz ty sobie wyobraź

Obok ciebie mnie w tej sukni”.

 

Zamknął oczy, a po chwili

Zrobił „lajka” z obu kciuków.

Zaczął się śmiać, a po chwili

Zaśmiewał się do rozpuku…

Asymetria

Mam metr sześćdziesiąt dwa wzrostu.

Chłopak ma prawie dwa metry.

Zdarzało się, że wkładałam

Zamiast kiecki jego swetry.

Nigdy nie było problemu

Z tym przypadkiem asymetrii.

 

Wczoraj znów świętowaliśmy

Kolejną naszą rocznicę.

W restauracji zamówiony

Był ten sam od lat stoliczek.

Nie było pani, co dotąd

Zawsze nas obsługiwała.

Dziś inna, młoda kelnerka

Przy stoliku nas witała.

 

Była ładna i bezczelnie

Próbowała flirtu z lubym.

Cały czas ją ignorował.

Płonne były jej rachuby.

Już myślałam, że odpuści,

Lecz zaczęła z innej beczki,

Gdyż mnie zaatakowała

Podając z drinkiem szklaneczki.

Bezczelnie go zapytała

Patrząc się po klienteli:

„Czy przynieść dla pana córki

Wyższy, dziecięcy fotelik”?

Karkołomna randka

Dziś byłam na pierwszej randce.

Było drętwo na początku.

Facet nie był w moim guście –

Taki  z „karków” albo z „młotków”.

Chcąc pierwsza przełamać lody

Opowiedziałam mu kawał.

Słyszałam go od kolegów,

Uznałam, że się nadawał.

 

I tak było. Facet śmiał się

Głośno, jakby ryczał wół.

Potem machał ramionami

I walił rękami w stół.

Trwało to z piętnaście sekund,

Po czym nagle wstał i wyszedł.

Dobiegło mnie narzekanie:

„Ku**a, po co żem tu przyszed”!

 

Nieznajoma

W tym tygodniu odwiedziłam

Rodziców w czasie kolacji.

Gdy zjedliśmy, tato jeszcze

Chciał wysłuchać informacji.

 

Włączył telewizor, wtedy

Niespodzianie usłyszałam

Coś, na co nigdy w życiu nie

Byłabym przygotowana.

Mój kolega miał wypadek.

Skręcił kark w Wysokich Tatrach.

Szedł trudnym szlakiem skałkowym

Dostępną trasą na Zawrat.

 

Popłakałam się serdecznie,

Gdyż cholernie go lubiłam.

Między nami od lat trwała

Taka damsko – męska przyjaźń.

 

Moja matka, wstyd to mówić,

Od najgorszych mnie wyzywała

I z powodu mego płaczu

Dziwne wnioski wysnuwała:

Że jestem z nim w pewnej ciąży.

Że od dawna z nim sypiałam.

Bo gdyby było inaczej,

Tak bym się nie przejmowała.

Ojciec patrzył na nią dziwnie,

Jakby nie znał tej kobiety.

Ja nigdy też nie słyszałam

Jej mówiącej takie bzdety!

Subtelni

Tata, gdy minęły lata

Od przedwczesnej śmierci mamy,

Ożenił się był ponownie

W nowej pani zakochany.

Jestem jedynakiem, więc wiem

Na czym polega samotność.

Wspierałem zamiary ojca,

Bo w domu było markotno.

 

Może to zabrzmi brutalnie,

Ale uważam, że życie

Musi toczyć się normalnie,

A nie dryfować w niebycie.

 

Nie zaproszono mnie na ślub

Ani przyjęcie weselne.

Powody dla mnie okropne,

Lecz dla małżonków „subtelne”.

Stwierdzili, że mógłbym w gościach

Wywołać zakłopotanie,

Albo popsuć efekt zdjęcia

Gdy przy nowożeńcach stanę.

 

Przed pół rokiem na motorze

Miałem zderzenie czołowe

I w wyniku kraksy „tylko”

Amputowano mi nogę.