Przejażdżka

Regularnie jeżdżę z żoną

Na wycieczki rowerowe.

To dla nas prawdziwa frajda,

A ponadto „samo zdrowie”.

 

Kiedyś Teściowa półżartem

Zapytała nas, czy może

Wybrać się na rower z nami,

Bo czuje, się nie najgorzej.

 

Byłem sceptyczny, czy Ona

Da radę, no bo przeważnie

Przejeżdżamy odległości

Naprawdę dosyć poważne.

 

Zwykle jeździmy trzydzieści

Kilometrów, czasem więcej.

Takie odległości dla Niej

Nie są najodpowiedniejsze.

 

Co prawda, kiedyś, w młodości

Dość znaną sportsmenką była

Lecz przecież siedemdziesiątka

Na pewno swoje zrobiła.

 

I… wreszcie pojechaliśmy.

Po pierwszej godzinie jazdy,

A potem dwa razy znowu,

Były przystanki… prawdy.

 

Musieliśmy  robić postój…

Dla nas, no bo narzucała

Tak dużą prędkość przejażdżki,

Że Młódka nie nadążała!

 

Stówka

Jestem z synkiem nad jeziorem.

Na plaży od kilku godzin

Budowaliśmy zamczysko

Z piachu, kamyków, łozy…

 

Były tam fosa, wieżyczki,

Mury i nawet ogródek.

Siedzieliśmy podziwiając

To, co zbudowane z trudem.

 

Chwilę później podbiegł chłopak

I nagle wskoczył w sam środek.

Zburzył w jednym mgnieniu oka

Calutką naszą budowę.

 

Chwilę później jego mama

Ubrana mimo spiekoty

Podeszła do nas i milcząc

Rzuciła pięćdziesiąt złotych.

 

Zdziwiona, że nie przyjęłam,

Spytała: „Czy wystarczy sto?”

Skąd się tacy ludzie biorą?

Buta, pycha i wyniosłość.

Dwie połówki

Zakochałam się na zabój.

W bardzo przystojnym kolesiu.

On niczym nie przypominał

Znanych mi dotąd „obwiesiów”.

 

W pewnej chwili niespodzianie

Wpadło do mej małej główki,

Że pasujemy do siebie

Jak jabłuszka dwie połówki!

 

Czar prysł, kiedy On przedstawił

Mnie swym obojgu rodzicom.

Okazało się, że matka

Jest cholerną „piekielnicą”.

 

Znałam ją z poprzedniej firmy,

Z której za to wyleciała,

Że prześladowała ludzi:

Dokuczała, sekowała…

 

Zupełnie nie kryłam się z tym,

Że to ja na nią doniosłam.

Natychmiast mnie rozpoznała,

Stała butna i… wyniosła.

 

Odwróciła się na pięcie.

Nawet ręki nie podała.

Zrozumiałam, że „połówki”

Po prostu… poszatkowała.

Wziąć brata za brata

Robert, brat mojego męża

W Anglii żyje od pół roku.

Jego żona mieszka obok.

Mamy do Niej kilka kroków.

 

Została w Polsce wraz z dziećmi.

To kobieta bardzo miła.

Miałyśmy wzajemny kontakt.

Często do nas przychodziła.

 

Nie miałam do Niej zastrzeżeń,

Tym bardziej, że chorowałam.

Miałam zagrożoną ciążę

I z „L- 4” korzystałam.

 

Pomagała mi dość często.

Kiedy mój mąż bywał do pracy,

Jej dzieci z psem wychodziły…

Taka pomoc dużo znaczy.

 

Miałyśmy super relację

Do czasu, aż poszłam rodzić.

Ona nawet wtedy do nas

Nie zaniechała przychodzić.

 

Gdy dzieci z psem wychodziły,

Podrywała mego męża.

Mąż sam mi o tym napomknął

Kiedy jej zamiary przejrzał.

 

Nagrał nawet jej sugestie

Na poparcie informacji.

Teraz nie wiemy, co robić

W tej niezręcznej sytuacji.

 

Bo, gdyby nie było dzieci,

Powiedzielibyśmy bratu,

Ale nie chcemy ich skłócić

I nie ruszamy tematu.

 

Z drugiej jednak strony patrząc

Dwuznaczna jest sytuacja.

Szwagierce samotność ciąży…

Stąd skłonność do mego  Staśka.

Ideał

Umówiłem się z dziewczyną

Zapoznaną w Internecie

Na pierwszą randkę w realu.

Miałem dla Niej nawet kwiecie!

 

Pół godziny z kwiatkiem w ręku

Czekałem z niecierpliwością,

A Ona nie przychodziła…

Przyjąłem ten fakt z… godnością.

 

Byłem jednak zawiedziony,

Że mnie najzwyklej olała,

Bo nawet na mój telefon

Także nie odpowiadała.

 

Ale wieczorem dostałem

Od Niej z innego numeru

SMS-a, że spotkanie

Było fajne, bez bajeru

I nie może się doczekać,

By się umówić ponownie…

Wyjaśniłem sytuację:

Teraz Ona przyjdzie do mnie!

 

Spotkaliśmy się nazajutrz,

Ale szybko miała mnie dość

I stwierdziła że ja dla niej

To nie ten wymarzony KTOŚ.

 

Bo daleko mi do „Gościa”,

Z którym się wczoraj spotkała.

Tamten jest tym ideałem,

O jakim… fantazjowała.

 

Siła wyższa

Pomagaliśmy kumplowi

W przeprowadzce do… dziewczyny.

Mieszkał u rodziców, ale

Ciążył u dozór „matczyny”.

 

To nie była przeprowadzka

Z jednej ulicy na drugą.

Ona mieszka w innym mieście

I podróż trwa dosyć długo.

 

Jego ciuchy i manele

Upchaliśmy do „kombiaka”.

Choć nie wszystko się zmieściło,

Każdy z nas mocno się stachał.

 

Uznaliśmy, że nie można

„Na siłę” reszty upychać

I jutro przewieść tę resztę,

Niż dziś nabawić się „syfa”.

 

Byliśmy w połowie trasy,

Kiedy kombiak złapał „kapcia”.

Żaden problem, ja potrafię

Oponkę wymienić „rach-ciach”!

 

By się dostać do „zapasu”,

Trzeba było… rozładować

Prawie połowę maneli,

A potem znowu je schować.

 

No, troszeczkę mi ulżyło,

Gdy Wam o tym napisłem.

On już został z tą dziewczyną

Ja więcej Go nie widziałem….

Wybieranka

Dziewczyna mojego brata

Z Niego się ciągle nabija,

Że jej chłopak wpadł bez reszty

W hazardowego bakcyla.

 

Ale  wciąż przegrywa w „totka”.

Nawet nieco się… zadłużył.

Lecz Ona ciągle się  śmieje,

Że aż w końcu chłop się wkurzył.

 

On,  komputerowy grafik,

Godzinę po losowaniu

Zrobił… kupon „Toto-Lotka”

Potwierdzający wygraną.

 

I wydrukował go po to,

Żeby dać  Jej  z kolczykami.

Ona znowu Go wyśmiała,

Że naiwniak i się mami.

 

Ale jednak w poniedziałek

Sprawdziła wyniki z „wczoraj”

I… wyszła wcześniej  z pracy, by

Spakować się do wieczora!

 

Zerwała z nim, bo myślała,

Że sama zgarnie „miliona”,

Gdyż to dla niej korzystniejsze

Niźli „milionerska” żona.

 

Mój Brat ma złamane serce,

Lecz się dowiedział  przynajmniej,

Że to jest wyrachowanie,

A miłości nie ma żadnej.

 

Głośne sąsiedztwo

Mieszkam opodal kościoła,

Więc dość często obok domu

Przejeżdżają kawalkady

Ustrojonych samochodów.

 

Weselnicy w nich jadący

Włączają głośne klaksony

Jako wiwat Nowożeńcom

W tym kościele poślubionym.

 

Mego młodszego braciszka

Zawsze ich brzmienia wkurzały.

Za każdym razem, gdy słyszał

Nerwowo wzdrygał się cały.

 

Rok temu Brat „dostał prawko”.

Teraz, kiedy zauważy

Weselników przed kościołem,

W „gajerek weselny” włazi

I swoim autem się włącza

Do weselnej kawalkady,

By zmylić im trasę jazdy-

Ot tak, ponoć dla zabawy.

 

Kilka aut, tych spoza miasta,

Zwykle zmylić uda mu się.

I na „manowce sprowadzić”.

Głupie to i… taniusie.

 

Gołe… ramię

Miałem zabieg chirurgiczny

A po nim przez dwa miesiące

Zastrzyki w tyłek co tydzień

Na zmianę w obydwa „golce”.

 

Wkrótce po tym wyjeżdżałem

Do Azji na dłuższy pobyt.

Musiałem tuż przed odlotem

Szczepić się przeciw tężcowi.

 

Gdy poszedłem do przychodni,

Żeby się poddać iniekcji,

Bezwiednie ściągnąłem spodnie

Tak normalnie, bez subiekcji.

 

Pani ze strzykawką w ręku,

Gdy się do mnie odwróciła,

Ze śmiechem o gołe ramię

Lewej ręki poprosiła.